Wspomnienie o Aleksandrze Muzalewskim.
Tekst został napisany przez córkę Aleksandra Muzalewskiego Teresę Tlałkę w 2000 roku na odsłonięcie pomnika „tablicy pamięci” na cmentarzu parafialnym w Płużnicy.
Aleksander Muzalewski urodzony26 lutego 1893 r. zginął 22 stycznia 1941 r. obozie koncentracyjnym w Dachau.
Rodzina Walerii i Aleksandra Muzalewskich, dzieci; Feliks, Teresa i Tadeusz… Foto z 1936 r.
Wrzesień 1939 rok-mieszkańcy Czapel, ulegając powszechnej, wojennej panice, uciekali przed wojskami niemieckimi w kierunku Warszawy. Wśród opuszczających swoją wieś byłą także nasza rodzina Muzalewskich; Tata Aleksander, mama Waleria i nas troje. Nasz nieżyjący już brat Feliks, miał wtedy dziesięć lat a my: Tadeusz jedenaście i ja-Teresa sześć lat. Gdy dotarliśmy do Skępego, byli tam już Niemcy. Rodzice zrozumieli bezsens ucieczki i postanowili wrócić do domu. Kilka dni przeczekaliśmy w lesie i udaliśmy się w drogę powrotną. Jak się okazało nie wszyscy. Dotarła do nas wiadomość, że Niemcy poszukują tatę, chcąc go aresztować. Za co? Tak jak tysiące innych, poszukiwanych przez Niemców był po prostu Polakiem, kochającym swoją ojczyznę i nawołującym swoich rodaków do walki z najeźdźcą.
Przed wojną w naszej wsi mieszkało wielu Niemców. Treść wystąpienia naszego ojca w czasie uroczystości 3 majowych, ubliżająca Adolfowi Hitlerowi szybko dotarła do wroga. Teraz trzeba było zrobić wszystko, aby Niemcy nie znaleźli taty. Mamie udało się go nakłonić, aby nas zostawił i zaczął się ukrywać. Wyruszył rowerem w drogę, w nieznane …Po latach dowiedzieliśmy się od mamy, że rodzice pozostali ze sobą w stałym kontakcie. Wyjaśniła się też zagadka dziwnych dla nas spacerów. Tata bardzo za nami tęsknił. Więc mama przyprowadzała naszą trójkę w umówione miejsce, gdzie on obserwował z ukrycia swoich ukochanych.
Bojówki SA i SS nie pozostawiały nas w spokoju. Hitlerowcy wpadali do domu, robili rewizje, grabili, bili naszego pracownika, a wszystko po to, by uzyskać jakieś informacje o miejscu pobytu naszego ojca. Mijały tygodnie. Nie sprzyjająca pogoda dawała się we znaki ukrywającemu się ojcu, a tęsknota za rodziną stawała się nie do zniesienia. Okazała się silniejszą niż strach. Wrócił do nas. To nie była jednak dobra decyzja. Niemcy szybko dowiedzieli się o powrocie taty. Żandarmeria niemiecka wtargnęła nocą do domu. Dano nam kilka minut na pożegnanie. Lały się dziecięce łzy, które tata ocierał własnymi rękoma. Pamiętam jego ostatnie słowa skierowane do matki: „Nie rozpaczaj, bądź dzielną. Teraz sama będziesz musiała wychować dzieci, ja Ci już nic nie pomogę”. Drzwi się zamknęły. W mieszkaniu pozostała rozpacz. Z zewnątrz dobiegały odgłosy oddalających się wojskowych butów, a wraz z nimi odchodził na zawsze nasz tata. Były to ostatnie chwile z naszym kochanym i kochającym ojcem, wspaniały mężem i dobrym Polakiem..
Naszego Ojca przerzucano z miejsce na miejsce: Grudziądz, Oranienburg i wreszcie Dachau. Tu, bez rodziny spędził swoje pierwsze Boże Narodzenie. Otrzymaliśmy kilka listów, zawsze podobnej treści. Jednak wszystkie one sprawiały nam nieopisaną radość. Mieliśmy coś, czego On dotykał i pewność, że jeszcze żyje.
Poniżej: fragmenty listów Aleksandra Muzalewskiego, listy te były cenzurowane i ich treść musiała odpowiadać hitlerowskim „standardom” ‘jestem zdrowy, wszystko jest w porządku” itd!
Nastał dla nas dzień okrutnej prawdy. Rodzina otrzymała telegram następującej treści; „Aleksander Muzalewski zmarł na zawał serca w dniu 22 stycznia 1941 roku o godzinie 21.08”.
Ten telegram władze obozu Dachau wysłały do nieżyjącego już Juliana Muzalewskiego zawiadamiający o śmierci syna Aleksandra.
Krewni, którym udało się przeżyć, opowiadali nam po powrocie, jak prowadzono tatę do komory gazowej. Przekazali również jego ostatnie dla nas pozdrowienie. Telegram nie był jedynym aktem wyrafinowanej okrutności hitlerowców. Odesłali rzeczy taty, skrupulatnie odliczając koszt przesyłki z depozytowych pieniędzy, które zabrali ojcu.
Ten tragiczny dzień zakończył jeden rozdział życia naszej kochającej się szczęśliwej rodziny. Brutalne śmierć wydarła z dziecięcych serc miłość, a pozostawiła żal i ból. Zrodziła nieznane dotąd uczucie; nienawiść, nienawiść do wszystkiego co wiązało się z hitlerowskimi Niemcami.
Toruń 11 listopada 200 r. Teresa Tlałka – Muzalewska.
——————————————————————————————————————————————————————–
11 listopada 2000 roku zebraliśmy się w kościele parafialnym w Płużnicy, aby odsłonić pomnik-pamiątkową tablicę pomordowanych w latach 1939-1945 mieszkańców okolicznych wsi, a do tej pory nieupamiętnionych w żaden inny trwały i publiczny sposób. Razem z gimnazjalną młodzieżą, która uczestniczyła w przygotowywaniu pomnika i uczczeniu tych wspaniałych Polaków były rodziny zamordowanych, mieszkańcy, delegacje organizacji społecznych i władz.
Na tablicy umieściliśmy sentencję z wiersza Wisławy Szymborskiej :
„Umarłych pamięć dotąd trwa dokąd pamięcią im się płaci”.
Poniżej córki i synowie; zamordowanych Polaków; Aleksandra Muzalewskiego, Leona Małolepszego. Feliksa Gzelli, Stanisława Paczkowskiego. Od lewej stoją; Teresa Muzalewska-Tlałka, Zofia Gzella-Gołębiewska, Stefan Gzella, Eugeniusz Wierzbowski, Zygmunt Malolepszy, Bolesław Paczkowski i Tadeusz Tlałka.
Płużnica, luty 2013 r. Janusz Marcinkowski