Diariusze, Kroniki, Opowieści z terenu gminy

Józef Zgliński  z Nowej Wsi Królewskiej

 Opracowal Janusz Marcinkowski. Plużnica 2012.

 

Zglińscy pochodzą spod Sztumu. Józef Zgliński urodził się 24 lipca 1926 roku się w Gałczewku pow. wąbrzeski. Rodzina jego ojca ma korzenie pomorskie, Balewo pochodziła spod Sztumu. W latach 30 tych rodzice Józef Antonia z domu Kaczyńska osiedlili się w majątku Nielub podWąbrzeźnem. Ojciec był kuczerem w majątku, a więc powoził „wyjazdowymi” końmi nielubskich dziedziców. Majątek ziemski od Ethelinde von Vogel w 1903 roku kupił Maksymilian Matthes. Po śmierci Maksymiliana w 1920 r. majątek prowadziła Elize Mattehs. Jeszcze wcześniej nie mogąc się doczekać potomka adoptowali Martina Schindtke (1905-1990), dając mu swoje nazwisko. Tenże Martin w 1938 roku ożenił się z Brigitte Plehn, córką właściciela Józefkowa. Majątek w latach 20 tych liczył 1050 ha. Hodowano103 konie, 174 szt. bydła, 1050 szt. owiec, 233 szt. trzody chlewnej. W majątku zatrudniano 75 pracowników stałych i 40 sezonowych.

Brigide Plehn-Matthes ur. w 1919 roku w Józefkowie. [Foto. lata 40 te na podwórzu majątku Nielub]

 W czasie okupacji Józef Zgliński, jako młodociany musiał stawić się do pracy w majątku, gdzie przyszło mu wykonywać wszelkie prace.17 października 1939 roku Józef Zgliński był świadkiem jako 12 „czarnych” SS manów prowadziło 7 Polaków z Wąbrzeźna do Nielubia. Wśród nich byli między innymi starosta Zygmunt Kalkstein i przedsiębiorca Zygmunt Gaszyński. Prowadzono ich na skraj pobliskiego lasu. Według J. Zglińskiego z majątku wzięto 12 worków i łopaty. W niedługi czas potem z lasu doszły mieszkańców Nielubia karabinowe strzały. Do majątku wróciły łopaty. Worki nie-jak przypuszcza J. Zgliński służyły do zarzucenia skazańcom na głowę podczas ich egzekucji.

Majątek Matthesów w Nielubiu, zbiórka ziemniaków.

 Na zdjęciu w białej czapce Józef Zgliński i siostra Klara Mazur (6 od prawej),w tle u góry jeniec angielski.

 Od Pana Józefa dowiedzieliśmy się jeszcze jednej ciekawej historii związanej z Nielubiem i jego wojennymi przeżyciami. Otóż tuż przed Bożym Narodzeniem 1944 roku, kiedy jasne, iż wejdą tu wojska radzieckie, on i fornal Zakrzewski otrzymali polecenia zaprzęgnięcia po parze koni do dwóch ogumionych wozów i po ich załadowaniu dworskim dobrem pojechali za Wisłę w okolicy Chełmna. Rzekę przebyli z wozami promem i podjechali do jakiegoś majątku (?), w którym wozy zostały rozładowane, a obaj furmani wrócili tuż przed Wigilią do Nielubia. Zaraz potem na swym koniu i z dwukółką zniknął z majątku Martin Matthes. Kiedy odjechała rodzina Matthes nie pamięta! Pałac-dwór po ucieczce właścicieli pozostał pusty. Wkraczający ruscy żołnierze znaleźli jedynie portret Hiltera-führera tysiącletniej Rzeszy, wynieśli go na podwórze i solidnie go rozstrzelali!

Na zdjęciu przy wylocie ze wsi w stronę Wieldządza, ostatni po prawej stronie stoi jego dom. Na miejsce swego życia wybrał Józefowi Zglińskiemu los Nową Wieś Królewską. Przeżył w nim wiele lat szczęśliwych ze swą żoną Kazimierą z Wiśniewskich.Rodzice Kazimiery Wiśniewscy mieszkali w Nowej Wsi już przed wojną. Ojciec Kazimiery Mieczysław Wiśniewski był tu listonoszem. Służbowy los, jeszcze przed wojna rzucał go po różnych stronach Polski, między innymi w Toruniu i Lublinie, co ilustrują zamieszczone zdjęcia.

Po wojnie Mieczysław Wiśniewski został listonoszem w Nowej Wsi , a po kilku latach zastąpił na stanowisku kierownika …. Topolewską. Pracował solidnie w tej bardzo rozległej w tamtych czasach robocie, aż do zasłabnięcia na służbie i rychłej śmierci 22 lutego 1962 roku.

W tamtych czasach poczta zajmowała się bez porównania większym zakresem spraw. Była to centrala przeróżnych interesów i spraw. Funkcjonował tam; telefon, telegraf, przesyłano paczki, listy. Poprzez pocztę szedł podstawowy strumień pieniędzy na wsi. Listonosze roznosili należności; renty, zapłaty od instytucji rolniczych, wypłaty za mleko, za sprzedane produkty. Powszechnie używano pocztę jako środek przesyłania pieniędzy.

 Listonosz Mieczysław Wiśniewski kierownik nowowiejskiej poczty w l. 50 tych.

 Rodzice żony Józefa Zglińskiego, Wiśniewscy mieszkający w Nowej Wsi, w latach powojennych przenieśli się do domu samotnie mieszkającego stolarza Bernarda Jankowskiego. Bernard Jankowski stracił w 1945 roku jedynego syna. Został on wywieziony przez NKWD w głąb Rosji i ślad po nim zaginął. Pretekstem aresztowania było podpisanie przez niego w czasie okupacji, jak i przez wielu Polaków na Pomorzu i Śląsku III grupy niemieckiej.

Zglińska Kazimierz zd. Wiśniewska [1928-2008]

Po śmierci Bernarda Jankowskiego, za sprawowaną nad nim na starość opiekę, dom ten przeszedł na ich własność. Wkrótce też przeprowadzili się do niego młodzi; Kazimiera i Józef Zglińscy. Dom ten stanowi do dzisiaj własność tej rodziny.

W zbiorach Zglińskich Zachowała się ta fotografia, jeszcze z czasów pruskich Bernarda Jankowskiego z żoną

Kazimiera ( 25X 1928-2 02. 2008) i Józef Zglińscy wzięli ślub w 1949 roku. W rodzinie tej urodziły się dzieci; Marian, Anna, Zbigniew, Kazimierz i Grażyna. Po 1945 roku Józef Zgliński podjął prace w samorządach. W 1950 roku widzimy Go w Urzędzie Gminnym w Płużnicy zajmującego się razem z innym urzędnikiem Karolem Kochalewiczem sprawami obowiązkowych dostaw rolników. Przypomnieć się godzi, iż była to pozostałość gospodarki wojennej, gdzie rolnikom narzucano wielkość i rodzaj dostawionych płodów (mięsa, mleka, ziemniaków, zboża…) rolnych do państwowych punktów skupu po cenach niższych niźli te uzyskane na rynku. Ten anachroniczny system duszący polską wieś zniesiony został przez E. Gierka dopiero 1 stycznia 1972 roku.

W 1954 roku po reformie administracji, został przeniesiony do nowotworzonej Gromady Nowa Wieś Królewska na stanowisko sekretarza Prezydium Gromadzkiej Rady Narodowej. Nowa Gromada mniejsza od starych gmin obejmowała oprócz Nowej Wsi; Uciąż, Pólko, Mgowo, Bągart, Wieldządz i Stanisławki. Tak więc przy kilku osobowej obsadzie, na barkach sekretarza roboty spoczywało sporo. W Nowej Wsi Królewskiej trzeba było od stycznia 1955 roku organizować wszystko od nowa. Nowa Administracja otrzymała budynek w centrum wsi, który był własnością komunalną po przejętym przez państwo młynie i budynku mieszkalnym doń przynależnym. W budynku tym w latach 1955-1972 mieściło się Prezydium Gromadzkiej Rady Narodowej.

W urzędzie gromadzkim funkcjonowali:

– 6 osobowe społeczne Prezydium z etatowym przewodniczącym,

– etatowy sekretarz Prezydium… będący kierownikiem administracji,

– 4 pracowników w dziale finansów, podatków, obowiązkowych dostaw,

– biuro meldunkowe .. tylko na początku „Urząd Stanu Cywilnego”-później zlikwidowany,

– woźny,

– dróżnik odpowiedzialny za bieżące naprawy na drogach gromadzkich.

Początkowo biura zajmowały dwa pomieszczenia (w części budynku w pierwszych latach mieszkał sekretarz J. Zgliński), po wyprowadzeniu się doszły jeszcze dwa pokoje na biura. Posiedzenia Rady Gromadzkiej, gromadzkich organizacji odbywały się naprzeciwko urzędu w wydzierżawionym budynku Tomaszewskich na sali, która przez lata służyła jako świetlica wiejska.

Przewodniczący i sekretarze Prezydium Gromadzkiej Rady Narodowej w Nowej Wsi Królewskiej w latach 1955-1972;

Przewodniczący;

1955 r. NWK przew. GRN Włodzimierz Barańczuk do 31.12.1957 r.

1957 r. Józef Milo przew. PGRN do 1960 r

1960 r. Jan Biernacki przew..do 27.04.1961 r.

1961 Józef Makówka do maja 1971

Od maja 1971 do października 1971 Józef Milo

Od paźdz.1971 do … 1971 Zbigniew Topolewski.

1971 …. ostatni Józef Milo.

Sekretarze gromadzcy;

Józef Zgliński (1954-1958)

Gierke Mieczysław (1958-1960)

Zgliński Józef (1960-1970)

Neumann Elżbieta (1970-1972)

 Józef Zgliński- praca; 1950-1954 urzędnik gmina Płużnica/ 1954-1960 NWK sekretarz gromadzki/1960-1964 PKP Jabłonowo/1964-1970 NWK sekretarz gromadzki

Niewątpliwie ważną postacią w Nowej Wsi, obok swego męża była Kazimiera Zglińska.

Kierowała w klubie „Rolnika” w Nowej Wsi Królewskiej od 1974 do 1988 roku. Takich klubów w gminie Płużnica było kilkanaście. Pełniły one ważną rolę kulturalną, społeczną we wsi. Odbywano tam zebrania organizacji, obchodzono święta, organizowano wieczorki, konkursy rozgrywki szachowe itp. Pani Kazimiera jest autorka kroniki klubu opisująca pracę tej kulturalnej instytucji i wiele wątków z historii Nowej Wsi. Aby prowadzić taka działalność trzeba było mieć to coś, co miała Pani Zglińska. Zachowała się kronika Klubu. Pisana była przez Kazimierę ręcznie, z wklejanymi zdjęciami przez Kazimierę Zglińską w „typowej” kronice w formacie większym od A 4. Mimo tytułu kronika „Klubu Seniora” jest to diariusz pracy, działalności prowadzonego przez Kazimierę Zglińską „Klubu Rolnika”, jakie w tamtych latach funkcjonowały w kilku wsiach gminy Płużnica. Jest więc to zapis z kilku lat aktywności publicznej w Nowej Wsi Królewskiej. Są w niej wiadomości o zwykłej, porządnej pracy świetlicowej jaką prowadziła Pani Klubowa i o tym jak w trudnych warunkach, w sumie niewielkim pomieszczeniu można było robić kulturalną rozrywkę przymierzoną na tamten czas.

Fragment kroniki Kazimiery Zglińskiej.

 Aby prowadzić taką działalność trzeba było mieć to coś, co miała Pani Zglińska. Była to nieprzymuszona wola i postawa służenia swemu środowisku i chęć skupienia wokół tej placówki różnych grup ludzi, młodych, starych, rolników, urzędników, nauczycieli!Z rozmów z tymi, którzy pamiętają panią Kazimierą wynika, iż była to osoba bardzo ciepła, o miłej, przyciągającej osobowości.

 Kazimiera Zglińska za ladą Klubo-kawiarni w Nowej Wsi Królewskiej l 80 te. Dzięki kronikarskim zapisom Pani Kazimiery możemy trochę odsłonić prawdę o wsi z tamtych trudnych 80 tych lat. Kronika jest przechowywana przez męża i syna Pani Kazimiery w Nowej Wsi Królewskiej. Im to serdecznie dziękuję za udostępnienie „Kroniki…”. Poniższe opracowanie jest streszczeniem ważnych informacji jakie zapisane zostały w tej księdzePodjąłem się roli opisania tej kroniki zgodnie z intencją jej autorki, a wiec w formie diariusza, tak jak są kolejno odnotowane w Kronice.Poniżej Kazimiera z koleżankami w Klubie Rolnika

Od lewej; Zuzanna Matyjas, …. Betcher, ….. Kazimiera Zglińska,