„Zamek szczęśliwy”
Maria Bryx mieszkająca w płużnickim dworze w latach 1936-1939, pisała: „Te trzy lata w Płużnicy to najszczęśliwsze lata naszego życia mimo, iż zmarł [tu] nasz synek. Kiedy po wojnie odwiedziliśmy Płużnicę, zobaczyliśmy ruiny zamku, to zdałam sobie sprawę, że nasze życie też zostało zrujnowane, a tak szczęśliwe lata nie wrócą”.
Opracowanie Janusz Marcinkowski. Płużnica 2011 r.
Dwór – „zamek” w Płużnicy w akwareli Waldemara Okońskiego z 2000 r.
Sentymentalne odniesienie ma płużnicki „zamek” również dla dr Lutza Schrödera, wnuka dawnego posiedziciela tej po majątkowej resztówki. W podobnym tonie wyrażał się syn przedwojennego woźnego Witold Straszewski. Był to z pewnością szczęśliwy czas dla rodziny zamordowanego na wschodzie policjanta Leona Małolepszego. Spróbujmy więc poprzez losy ludzi zajrzeć do wnętrza tego dworu.
W celu zebrania materiału przybliżającego losy płużnickiego dworu majątku Augustynki zwanego przez mieszkańców „zamkiem” przeprowadziłem rozmowy z Witoldem Straszewskim synem przedwojennego woźnego. Rodzina Jana Straszewskiego (1.12.1892-27.12.1941), pochodzącego z Przydworza mieszkała w części służbowej dworu. W. Straszewski, urodzony 31 października 1931 roku, mieszkający w „zamku” do 1940 r. przekazał informacje z tamtych lat do wykorzystania w tej rozprawce.
Prezentowane są zdjęcia przechowywane w moich zbiorach a pochodzące od pp. Bagniewskich z Płużnicy.
O płużnickim dworze i jego losach od różnych osób zbierałem szczątki informacji, z których być może uda się zachować w niniejszym opracowaniu istotę rzeczy dawno minionych.
Wielkim zaskoczeniem po wieloletnich kontaktach z niemieckim przyjaciółmi z Hagen, otrzymałem poprzez tłumacza Mateusza Wojnowskiego z Wąbrzeźna, informacje od wnuka właściciela lub dzierżawcy dworu i reszty gruntów z początków ubiegłego wieku, doktora medycyny Lutza Schrödera, który przesłał zdjęcia z albumu swej kuzynki Ursuli Siebert (1920-2000). Była ona córką Herty Bethke z domu Schrödera. Przekazał on pewne wątki z historii rodziny, a dotyczące „zamku”: w Płużnicy.
W trakcie prac nad sylwetką przedwojennego policjanta Leona Małolepszego okazało się, iż w latach 30 rodzina jego zamieszkała w „zamku” i z pewnością dla nich były to lata szczęśliwe! Od jego rodziny otrzymałem kilka zdjęć, które w niniejszym opracowaniu zamieszczam.
Jesienią 2011 roku skontaktowała się ze mną p. Gabriela Bączkowska z Wąbrzeźna z domu Bryx. Otrzymałem od niej cenne materiały ; teksty z życiorysami mieszkańców i gospodarzy „zamku” w latach 1936-1939 Marii i Stanisława Bryxów. Pani Gabriela udostępniła rodzinny album, który zawiera ok. 100 zdjęć. Mimo, iż są one różnej jakości, to obrazują one kawałek życia pp. Bryxów w płużnickim dworze.
Zamieszczam również zdjęcia wykonane przed wojną, ukazujące rodzinę policjanta Zygmunta Małolepszego zamieszkującego przez jakiś czas „zamek”. Przechowywane są one w rodzinie Małolepszych z Malborku i Juszczyńskich w Wiewiórkach.
Zdjęcie „zamku” jest prezentowane na tytułowej stronie „płużnickich historii”.
Majątek ziemski Augustynki (Augustynowice)
Zdjęcie ukazuje centrum dawnego folwarku, w tle dzisiejszy dom Janusza Tomasika pobudowany na gruzach „płużnickiego zamku’
Majątek Augustynki był w rękach rodziny Seglerów i Kriegerów od 1825 roku. Musiał być niemały, gdyż odziedziczony majątek przez Różę Krieger 27 czerwca 1895 r. wchłonął bowiem ziemię rozebranego folwarku Kwiatki, części dzisiejszej wsi Płużnica łączącej się z Czaplami. Augustynki zamieszkiwało w 1864 roku 158 osób, podczas, gdy Płużnicę 132. W momencie sprzedaży 25 lipca 1899 roku za kwotę 830 000 rr Pruskiej Komisji Kolonizacyjnej przez ostatnią właścicielkę Augustynek Różę Petersen z domu Krieger, obszar majątku wynosił 833 ha. Majątek podzielono na parcele-gospodarstwa sprowadzając na nie 50 niemieckich kolonistów. 35 spośród nich otrzymało po 14 ha. Neogotycki dwór przeznaczono na szkołę dla dzieci niemieckich. Dwór i budynki gospodarcze majątku, włącznie z czworakami na ulicy kotnowskiej były solidne, zbudowane z czerwonej cegły, co jeszcze dzisiaj da się zauważyć.
Ulica kotnowska, dawne, majątkowe czworaki. [Fot.Płużnica 2008.]
Komisja Kolonizacyjna wykupując majątki ziemskie przygotowywała plan podziału gruntów dla osadzenia niemieckich kolonistów. Proces ten trwał nieraz kilka lat, tym bardziej, iż trzeba było pobudować nowe gospodarstwa chłopskie, w przypadku Augustynek wielkie i w bardzo dobrym stanie budynki gospodarcze po folwarczne trzeba było umiejętnie podzielić, aby umożliwić gospodarowanie na nich nawet kilku gospodarzom-patrz stodoła dworska w Płużnicy. W związku z tym na takiej po majątkowej resztówce osadzano przejściowo dzierżawcę, który tymi resztkami jeszcze przez jakiś czas gospodarował. Być może w przypadku Płużnicy takim dzierżawcą był Johann Kullak lub Gustav Schröder. Trzeba byłoby to sprawdzić. Potem, po 1920 roku takie obiekty, resztówki z dworami przeszły na własność skarbu państwa polskiego. Tak było np. w Błędowie, Płąchawach, Uciążu.Dwory przeważnie przeznaczano na szkoły dla okolicznych dzieci.
Zabudowania gospodarcze majątku.
Neogotycki dwór- „zamek”. „Zamek” w Płużnicy to po majątkowy neogotycki dwór rodziny pobudowany przez Kriegerów prawdopodobnie w drugiej połowie XIX wieku. Stanowił on centrum folwarku Augustynki. Nazwę „zamek” zawdzięcza dwór swej architekturze nawiązujący do gotyku, a tak rozlegle uprawianej w XIX wieku na Pomorzu. Patrz w Wąbrzeźnie na budynki użyteczności publicznej; liceum, sąd, pocztę, starostwo!
Dwór płużnicki rysowany piórkiem – ze zbiorów rodziny Lutza Schrodera.
Płużnicki dwór „zamek” zbudowano na nieregularnym planie, z solidnej, modnej wówczas klinkerowej cegły. Witold Straszewski wspominał, iż jako dziecko oglądał w piwnicach dworu skrzynki z zapasem tej cegły, a każda sztuka była opakowana w papier zabezpieczający przed jej zarysowaniem. Cegła miała różne kształty i kolory od czerwieni do pomarańczowej. Kształty cegieł zróżnicowane pod względem wielkości, były uformowane na narożnikowe, zwieńczające odrzwia, okna itp. Dwór był częściowo podpiwniczony, częściowo piętrowy, częściowo parterowy z charakterystyczną wieżą nadającą wyraz „zamkowej” całości i praktycznie zapewne dobre pole obserwacji okolicy.
Fotografia ze zbiorów Lutza Schrodera, z początków ubiegłego wieku.
Do budynku wiodły trzy wejścia. Główne, frontowe, widoczne na zdjęciu powyżej, wiodły do głównego holu w którym była klatka schodowa na piętro i wejścia do pomieszczeń. Najważniejszym pomieszczeniem na parterze był salon do którego wchodziło się ze wspomnianego holu. Z salonu prowadziło wyjście na ogród i park. Dwór był posadowiony na wzgórzu, od strony parkowej opadającego w dół. Wyjście do parku obudowane były szklaną werandą. Salon pełnił funkcję sali posiedzeń Urzędu Gminnego. Zachowała się również ogólnikowy zapis mówiący, iż dwór w latach dwudziestych pełnił rolę szkoły ? Ostatnie, trzecie wejście, również widoczne na zdjęciu wiodło do „służbówki” w parterowej części dworu. Pierwotnie mieszkała tam prawdopodobnie służba dworska. Obiekt wyposażony był według ówczesnych. Podłogi położono „szpundowanymi” deskami. Dwór ogrzewano piecami kaflowymi. Z rzeczy „paradnych” wymieniał W. Straszewski jedynie kominek w holu i nowość rolety-żaluzje na oknach, co poświadczają zdjęcia. Światło elektryczne w budynku zawitało na przełomie 1927/1928 roku zakładane przez miejscową Spółkę Elektryfikacyjną, która prąd przesyłała z elektrowni z Gródka koło Grudziądza. Co dziwne wodociągu we dworze nie było, założyli go dopiero Niemcy w czasie okupacji. Był to wodociąg o pompie napędzanej konnym kieratem, którym to pompowano wodę do zbiornika na strychu budynków, po czym spływała do pomieszczeń na zasadzie prawa ciążenia. Piwnice były wyposażone „po dworsku”, znajdowała się tam kuchnia, pralnia i piekarnik w którym pieczono chleb na potrzeb rodziny, a później i pozostałych mieszkańców. Całość obiektu była otoczona ogrodzeniem z drewnianych sztachet. Łączność ze światem zapewniał drugi telefon we wsi, pierwszy była na posterunku policji.
Z relacji Lutza Schrödera. Lutz Schröder doktor medycyny zamieszkały w Erftstadt w Niemczech wnuk Gustawa Schrödera właściciela płużnickiego „zamku”-dworu Kriegerów, przekazał w 2010 roku rodzinne informacje i zdjęcia związane z Płużnicą.
Właściciel płużnickiego „zamku” Gustaw Schröder i jego żona Clara z domu Kullak mieli trójkę dzieci; córkę Hertę (1896–1980), Ernę (1899-1981) oraz syna Willego, ojca dra Lutza. Na temat własności płużnickiego „zamku” Lutz Schröder podał taki rodzinny przekaz: „Johann Kullak, ojciec Clary mógł odkupić „zamek Pfeilsdorf” od Pruskiej Komisji Kolonizacyjnej i zapisać go następnie w testamencie swojemu zięciowi Gustavowi Schröderowi albo jeszcze swojej córce Clarze. Johann Kullak żył w latach 1845-1921, zajmując się w Lötzen (Giżycku) w Prusach Wschodnich handlem wiejskim pod nazwą „Mehl…..”.Dalej czytamy: „Mój dziadek Gustav Schröder posiadał w Pfeilsdorf nieruchomość, prawdopodobnie od roku 1917. Ów dom nazywano w kręgu rodziny „zamkiem w Pfeilsdorf”. Podobno był on częścią majątku ziemskiego rozparcelowanego w Prusach Zachodnich. Dwór z otaczającym parkiem był w rękach rodziny jeszcze w kilka lat po 1920 roku, w którym to tereny byłych Prus Zachodnich znalazły się w odrodzonym państwie polskim”. Na zapytanie o rok sprzedaży „zamku” dr Lutz Schröder pisał: „nie odnalazłem w pozostawionych mi danych żadnej informacji na temat stosunków własności lub ewentualnie na temat sprzedaży „zamku w Pfeilsdorf”. Wedle przekazu gdzieś tam w latach 20 tych zrezygnowano z „zamku” Pfeilsdorf, ale nie wiadomo kiedy”.
Dysponuję zdjęciami; Na tle „zamku w Pfeilsdorf” w 1917 r. przy stole zastawionym kawą: od lewej siedzą córki Gustava Schrödera; Erna Erika Bethke (1899-1981) i Herta Irene Küchel (1896-1980). Od prawej ich rodzice; Gustaw Schröder (1868-1945) i Clara z domu Kullak (1877-1961). W środku siedzi prawdopodobnie ojciec Clary Schröder Johann Kullak (1845-1921) .[Fot. Augustynki 1917 z albumu Ursuli Siebert]
Gustaw Schröder wyprawiał wesela swych córek na „zamku” w Płużnicy. Starsza, Herta Irene Schröder poślubiła dnia 30 maja 1919 w Pfeilsdorf /Płużnicy Juliusa Küchela (1888-1945), inżyniera budowlanego i architekta. Ursula Siebert pisała na ten temat:„W maju 1919 świętowano wesele u rodziców mamy w Prusach Zachodnich na „zamku w Pfeilsdorf”, jak nazywała się posiadłość dziadków. We wsi tej dwa lata później 19 marca 1921 roku wyszła za mąż także druga „panienka z zamku”, siostra mamy [Erna Erika]. Jej ukochanym był tamtejszy nauczyciel nazwiskiem Erich Bethke (1892–1971)”. Małżeństwo to pozostało bezdzietne.
Ostatnie zachowana informacja w rodzinie Schröderów, a dotyczące płużnickiego dworu jest następująca; Otóż Julius Küchel, architekt i budowniczy, mąż Herty Schröder kierował cegielnią w Fordonie. W latach 30 tych udali się więc w podróż sentymentalną do niedalekiej Płużnicy. Na temat tego wydarzenia Ursula Siebert pisała; „Samochodem odbyliśmy pewnego razu podróż w przeszłość. Droga wiodła do „zamku Pfeilsdorf” w powiecie Briesen (Prusy Zachodnie). Rozczarowanie rodziców było wielkie. Tam, gdzie tak pięknie obchodzili swoje wesele, wszystko było paskudnie zaniedbane; dom, park z jeziorem{stawem] oraz wszystkie pozostałe zabudowania. Posiadłość zamieszkiwało kilka polskich rodzin. Dziadkom serce by krwawiło, gdyby to zobaczyli, mówili rodzice”. Było to „krótkie zasmucające ujrzenie majątku w Pfeilsdorf”. Część rodziny Schröder po opuszczeniu Płużnicy w latach dwudziestych, aż po ucieczkę w 1945 roku na tereny południowego Schwarzwaldu, mieszkała w regionie; Gdańsk-Kaliningrad-Giżycko-Fordon! I to tyle informacji, które przesłał dr Lutz Schröder. W ostatnim zdaniu napisał: „Miejmy nadzieję, że moje wyjaśnienia dotyczące historii Płużnicy staną się małą, dającą się wykorzystać cegiełką w tej budowli”.
Leon Malolepszy; Szczęśliwymi lokatorami płużnickiego „zamku” była między innymi rodzina Małolepszych. Leon Małolepszy urodził się 11 lutego 1888 r. w miejscowości Gemby w powiecie starogardzkim k/ Gdańska w rodzinie chłopskiej Michała i Marianny z domu Flisikowskiej. Jak wszyscy pruscy poddani uczęszczał do niemieckiej szkoły, potajemnie ucząc się języka polskiego przy miejscowej parafii. W latach młodości poznał smak trudnej pracy na roli w gospodarstwie rodziców. W 1919 roku, w niepodległej Polsce był uczestnikiem kursów dokształcających, a przede wszystkim języka polskiego i historii. 19 stycznia 1920 r. zawarł związek małżeński z Moniką Epka urodzoną 8 października 1891 r. w Jaroszewach córka Józefa i Matyldy z domu Kuchta. Z małżeństwa tego urodziła się czwórka dzieci; Zygmunt (ur.1923), Jan (ur.1927), Łucja (ur.1929). Najprawdopodobiej rodzina przez kilka lat mieszkała na ulicy Kotnowskiej-dzisiaj gospodarstwo Kobiałki. Potem po zakupie przez gminę ok. połowy lat 30 tych zamieszkali w „zamku”, co potwierdzają zdjęcia.
Rodzina Małolepszych i Epków na tle płużnickiego „zamku” . Monika z domu Epka i Leon Małolepszy i ich dzieci; Zygmunt (ur.1923 r.), Jan (1927 r.), Łucja (1927 r.) Stoją: Maria Kuchta (kuzynka Moniki), Ignacy Epka brat Moniki. [Fot. Płużnica 1930 r. z albumu krewnej Małolepszych Stanisławy Juszczyńskiej z Wiewiórek]
Do policji wstąpił 11 lutego 1920 r. pełniąc nieprzerwanie trudną służbę na posterunku Policji w Płużnicy do pierwszych dniach września 1939r. Jego ambicją była sumienna, dobrze zorganizowana praca wymagająca podejmowania trudnych decyzji. Zaradny i gospodarny traktował troskę o rodzinę na równi z obowiązkami służbowymi. W stopniu starszego posterunkowego, który otrzymał w roku 1931, został zastępcą komendanta posterunku Policji w Płużnicy. Za ofiarną pracę otrzymał dwa odznaczenia państwowe.
Zastępca komendanta posterunku Policji sprzed 1039 roku Leon Małoplepszy z żoną Moniką z domu Epka. [ fot. ze zbiorów Zygmunta Małolepszego].
Po wybuchu wojny 1 września i ewakuacji rodziny w dniu 2 września pozostał na miejscu do czasu [3-4 wrzesień] wchłonięcia Go przez wycofujące się oddziały Wojska Polskiego. Razem z żołnierzami i innymi policjantami w trudnych bojowych sytuacjach z narażeniem życia, brał udział w odpierani ataków nacierającego wroga. Po stopniowym wycofywaniu się przed nacierającymi Niemcami, w połowie września znalazł się na wschodnich terenach Rzeczypospolitej Polskiej. W okolicach Łucka dostał się do niewoli bolszewickiej. Od 30 września 1939 r. wieziony był w Łucku. W dokumentach zachowało się potwierdzenie przebywania w więzieniu w Łucku na liście grupy dziesięciu jeńców (dokument dowodowy 15/2 /. Z Łucka wywieziony został 11 listopada tego roku do Szepietówki, a stamtąd 17 listopada 1939 r. przesłany do łagru jeńców wojennych w Ostaszkowie w monastyrze „Niłowa Pustyń” – kompleksie zabudowań klasztornych na wyspie Stołbnyj na jeziorze Seliger. Z Ostaszkowa w końcu 1939 r. rodzina otrzymała jedyną od niego wiadomość w formie kartki pocztowej. Z Ostaszkowa, na polecenie Zarządu NKWD ZSRR w Moskwie (zastępca naczelnika NKWD Chochołow) nakazano 10 kwietnia 1940 r. bezzwłocznie wysłać do dyspozycji naczelnika Zarządu NKWD obwodu kalinińskiego „wymienionych jeńców przetrzymywanych w obozie Ostaszków.” Wśród nich na tej liście znalazł się Leon Małolepszy, syn Michała ur. w 1888 r. [Lista NKWD Nr. 023/5 pozycja 82. Nr. akt 1856, str. 145.] Leon Małolepszy został zamordowany w ówczesnym Kalininie w siedzibie NKWD (dzisiaj przywrócono nazwę Twer) w kwietniu 1940 roku. Spoczywa w zbiorowej mogile na obszarze terenu należącego do NKWD, a potem do 1991 r. do KGB w Miednoje położonym 25 kilometrów od Tweru. Ponieważ wg badania historyków wykazały, iż żołnierze i policjanci byli mordowani najpóźniej w trzy dni po opuszczeniu obozu, to sąd w Wąbrzeźnie na wniosek gdańskiej prokuratury 12 października 2000 r. (Sędzia Jerzy Żuralski) uznał, iż Leon Małolepszy zmarł (został zamordowany ) 13 kwietnia 1940 r. w Twerze. Był to ważny precedens, który dał początek innym podobnym rozstrzygnięciom w Polsce. Wcześniej bowiem przyjmowano w orzeczeniach o „Uznaniu za zmarłego” wpisując zazwyczaj datę zgonu „zaginionych” na 9 maja 1945 roku. Zygmunt Małolepszy syn zamordowanego po tym wyroku stwierdził ; „Jestem bardzo dumny, że to właśnie od Ojca rozpoczyna się prostowanie historii w naszym kraju..”. Wcześniej podczas prac ekshumacyjnych mogiły nr.1, przeprowadzonej przez ekipę polskiej Prokuratury Generalnej w dniach 15-30 sierpnia 1991 roku ustalono jego tożsamość. Ekshumowano wtedy 243 szczątki ofiar wśród których w zdecydowanej liczbie byli policjanci (90 %). Na liście ekshumowanych szczątki śp. Leona Małolepszego znajdują się pod pozycją 118.
Stanislaw Bryx (11.04.1905-14.01.1972) Rodzina Marii i Stanisława Bryx mieszkała na „zamku” w latach 1936-1939.
Stanisław Leon Bryx urodził się 11 kwietnia 1905 r. w Wąbrzeźnie, w rodzinie Ignacego i Julii Zaleskiej zmarłej 22 lutego 1949r. Ignacy Bryx do roku 1935 prowadził w Wąbrzeźnie piekarnię. Jesienią tegoż roku nabył gospodarstwo rolne w Czystochlebiu, które po wojnie przekazał zięciowi P. Wasilewskiemu. Stanisław miał 2 siostry Zofię i Wacławę. Stanisław ukończył pruską Volksschule. Po przejęciu przez Polskę Pomorza w 1920 roku, uczęszczał do Gimnazjum Humanistycznego w Wąbrzeźnie, które ukończył w 1924 r. Z pewnością 15 letni Stanisław, wraz z mieszkańcami miasta uczestniczył w owych wzruszających wydarzeniach w styczniu 1920 roku, kiedy oddziały gen. Pruszyńskiego wkraczały do miasta przejmując je po ponad 148 latach pruskiej niewoli. Po maturze, w 1927 roku rozpoczął studia na Wydziale Ogólnym i Bankowym na Wyższej Szkole Handlowej w Poznaniu, kończąc je w czerwcu latach 1932 roku. Roczną czynną służbę wojskową odbył od 1 lipca 1928 do 30 czerwca 1929 r. w Baonie Podchorążych Rezerwy w Płocku oraz w 63 pułku piechoty w Toruniu. W pułku tym również odbył 4 tygodniowe ćwiczenia rezerwy w roku 1931 r. i takie same w dwóch kolejnych latach; 1933 , 1934, po których, rozkazem Ministerstwa Spraw Wojskowych Nr 1?32 z 1 stycznia 1932 r. został mianowany na stopień ppor. rezerwy.Pracę zawodową rozpoczął 10 kwietnia 1933 r. jako praktykant w Starostwie Powiatowym, a od 1 czerwca 1934 r w samorządowym Wydziale Powiatowym w Wąbrzeźnie. 1 sierpnia 1934 roku na obszarze byłego zaboru pruskiego przeprowadzono reformę administracyjną polegającą na komasacji dotychczasowych jednowioskowych gmin i obszarów dworskich w większe gminy zbiorowe-wielowioskowe.
Rada Gminy Płużnica na schodach „zamku” w którym mieścił się gminny urząd. Zdjęcie pochodzi z 1927 roku, w pierwszym rzędzie od lewej; wójt Zygmunt Radkowski, urzędnik Wiktor Ulicki i sekretarz Stanisław Bryx. Ostatni przy drzwiach wozny gminny Jan Straszewski, mieszkaniec „zamku”.
Na czele nowych gmin stanęli wójtowie i bardzo ważni z punktu widzenia administracyjnego sekretarze gmin.Wójtem gminy został mieszkający w Czaplach Zygmunt Radkowski, a od 1 czerwca 1935 roku powołano na stanowisko sekretarza Zarządu Gminnego w Płużnicy Stanisława Bryxa. Na tym stanowisku pracował on do 3 września 1939 r. Stanisław Bryx przed wojną działał w ruchu ludowym (PSL „Piast” i SL). Był członkiem Związku Pracowników Samorządu Terytorialnego, oraz Ligi Morskiej i Związku Zachodniego.W latach 1935-1939 urząd gminny miał swoją siedzibę w płużnickim „zamku”. Dla potrzeb gminy zajmowano dwa pomieszczenia na parterze. Dla interesantów było przeznaczone wejście w bocznym skrzydle w tzw. służbówce. W pozostałej części dworu były mieszkania. Jedno zajmował sekretarz gminny Stanisław Bryx z rodziną. W służbówce mieszkał woźny Jan Straszewski z rodziną będący również gminnym gońcem. Mieszkał też ogrodnik Czesław Kujaczyński, który dzierżawił od gminy ogród i warzywnik i stolarz Szydłowski. Jakiś czas mieszkał tu policjant Małolepszy z rodziną, przenosząc się później do domu pod Kotnowo-dzisiaj własność Kobiałki.
Wójt gminy Płużnica w latach 1935-1939 Zygmunt Radkowski z Czapel, gdzie dzierżawił resztówkę Cholewice wraz z dworem dojeżdżał do Płużnicy tym eleganckim dokartem. Na zdjęciu (z albumu Bryxów) druga od lewej Maria Bryx i Zygmunt Radkowski przed głównym wejściem do dworu.
Stanisław i Maria Bryxowie w Płużnicy; 26 grudnia 1936 roku Maria Sigurska wyszła za mąż za szkolnego kolegę jej najstarszego brata Wacława, za Stanisława Bryxa. Po ślubie młodzi zamieszkali w Płużnicy. Maria pisała o tym wydarzeniu następująco: „Po wyjściu za mąż zamieszkałam z mężem w Płużnicy, gdzie w zamku mieścił się Urząd Gminny, a Staś jako sekretarz zajmował służbowe mieszkanie”.
Maria i Stanisław w Płużnicy. [Fot. Płużnica l. 30 te z albumu Bryxów]
Maria Sigurska urodziła się 26 grudnia 1910 roku w Wąbrzeźnie w rodzinie Zygmunta i Heleny z domu Sikorskiej. Rodzice Marii zajmowali się ….Naukę w ciągu trzech pierwszych lat pobierała jeszcze w szkole pruskiej, by po powrocie Pomorza do „Macierzy” w 1920 roku, krótko uczyć się w Szkole Wydziałowej dla dziewcząt w Wąbrzeźnie. Od 1923 r. była pensjonariuszką szkoły dla dziewcząt w Zakładzie Najświętszej Maryi Panny Anielskiej w Kościerzynie. Pensję dla dziewcząt prowadziły osoby świeckie, jednak pod patronatem Biskupa Chełmińskiego. Maturę zdała w 1929 roku. Po powrocie do Wąbrzeźna zajmowała się pracą społeczną. Była prezeską Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży-Żeńskiej. Równolegle ukończyła Kurs Bibliotekarski w Poznaniu i następnie prowadziła bibliotekę Towarzystwa Czytelni Ludowych. Mieściła się ona początkowo w Szkole Wydziałowej, a następnie zajmowała dwa pokoje w budynku należącym obecnie do szpitala.Z zapisów Marii o tamtym okresie czytamy: „Książki, nowości wydawnicze przychodziły bezpośrednio z Poznania na mój adres domowy i starałam się jak najszybciej je przeczytać i umieścić w bibliotece. Znając treść książki mogłam ją polecać odpowiedniej osobie”.
Na spacerze po parkowych alejach. W tle wejście główne do „zamku”. Stanisław i Maria Bryx. [Fot. Płużnica 1938 r. z albumu Bryxów]
W rodzinie Marii i Stanisława, w Płużnicy urodziło się dwoje dzieci; Małgorzata ur. 17.10.1937 r. i Marian zmarły w niemowlęctwie (24.09-21.12.1938). Zmarły synek został pochowany w Płużnicy. Po opuszczeniu Płużnicy pp. Bryxowie doczekali się córek; Krystyny urodzonej 3 marca 1940 r., Gabrielę ur. 5 lutego 1946 r. i 4 lipca 1953 r. syna Marka.
Maria, Stanisław i mała Gosia Bryxowie w parku. [Fot. Płużnica 1938 r. zz albumu Bryxów]
O płużnickim „zamku” Maria Bryx wspominała: „Wchodząc do zamku był duży hol z piękną boazerią, kominkiem [w pozostałych pokojach były piękne piece kaflowe, palenisko pieca w salonie było od korytarza, aby się nie kurzyło-według Marka Bryxa] i schodami prowadzącymi na piętro. Na lewo był salon, gdzie mieliśmy naszą jadalnię. Tam też przyjmowaliśmy gości, a także odbywały się zebrania. Na co dzień jadaliśmy w sypialni, która była duża i do posiłków mieliśmy stół. Zamek otaczał piękny park, pełen ozdobnych drzew i krzewów-spacer z Gosią był przyjemnością. Staś zawsze w parku, chociaż jeszcze śnieg leżał znajdował pierwsze fiołki i mi je przynosił.
„Zamkowy” park; tyle z nim wspomnień związanych. [Fot. Płużnica z albumu Bryxów]
Dalej Maria pisała: „Te trzy lata w Płużnicy to najszczęśliwsze lata naszego życia, mimo, iż [tu] zmarł nasz synek. Kiedy po wojnie odwiedziliśmy Płużnicę, zobaczyliśmy ruiny zamku, to zdałam sobie sprawę, że nasze życie też zostało zrujnowane, a tak szczęśliwe lata nie wrócą”. Rodzina przeżywa w Płużnicy, we dworze, w pięknym parkowym otoczeniu swe, jak to napisała Maria „Dni szczęśliwe”. 17 października 1937 r. dopełniło się owe szczęście gdy pojawiła się córka Małgorzata.
„Tamten szczęśliwy świat jeszcze trwał ” [Fot. Płużnica 1938 r. z albumu Bryxów]
Tamten szczęśliwy świat runął 1 września 1939 roku. Przypomniał tamte dni syn Stanisława Marek Bryx: „1 września ojciec zakończył swoją pracę przeprowadzającego mobilizację i niszczącego odpowiednie dokumenty państwowe i około 4 nad ranem pojechał rowerem wykąpać się w jeziorze (wspaniale pływał i lubił wszelkie sporty wodne). Gdy wrócił ok. 6,oo z radia dowiedział się, że jest wojna! Jeszcze gdzieś tam plącze się taki ciekawy epizod! Stanisław Bryx posiadał dwa pistolety typu colt. Trzeba było się ich pozbyć. Nie zostały zakopane w parku, gdyż mógłby to ktoś zobaczyć, lecz wrzucone do studni.
Gabriela Bączkowska córka pp. Bryx dodaje: „we wrześniu 1939 roku ojciec wywiózł matkę, wraz z siostrą Małgorzatą do rodziny swej ciotki do Stalmierza w powiecie lipnowskim, a sam udał się do Włocławka do swego pułku. W Płużnicy zostawili wszystko, a mieszkanie pozostało otwarte. Po powrocie „z ucieczki” na przełomie październik i listopada 1939 roku mama odwiedziła Płużnicę pragnąc odzyskać chociaż trochę swoich rzeczy”.Maria pisała o tej sytuacji: „Miejscowi Niemcy dzielili się naszą biblioteką, wybierali książki w języku niemieckim, a pozostałe wyrzucali przez okno do parku. Próbowałam interweniować, ale powiedzieli, że zabierają tylko „swoje”. Z mebli udało się zabrać tylko moją jadalnię-orzech kaukaski i Stasia gabinet-czarny dąb. Jesienią 1939 roku w Wąbrzeźnie Marię Bryx nachodziło Gestapo domagając się informacji o dokumentach {tajnych} z płużnickiego Urzędu. Z rodzinnych zasobów zabrali Marii świadectwa szkolne!Wracajmy do wspomnień z okupacyjnego epizodu w Płużnicy. Dalej Maria Bryx pisała: „Chodziłam po wsi za podwodą, ale nikt nie chciał mi pomóc-wszyscy się bali. Na koniec poszłam do księdza Franciszka Dekowskiego, a on powiedział, że nie trzeba było po wsi chodzić, a od razu do niego przyjść. Dam pani takie gorsze konie, aby nikt nie miał ochoty ich rekwirować. Tak więc zabrałam jadalnię, gabinet i książki wyrzucone przez Niemców. Myślę, że gdybym tych książek nie zabrała to ci barbarzyńcy z pewnością by je spalili”.
Gabriela Bączkowska wyjaśnia: „ iż meble i książki umieszczone zostały na spichrzu nad piekarnią w posesji dziadków Sigurskich w Wąbrzeźnie. Z tego spichrza książki rozchodziły się po mieście i powiecie, swoją książkę mama spotkała nawet w Dobrzyniu. Mama zamieszkała u swoich rodziców, gdzie 3 marca 1940 r urodziła się druga córka Krystyna. Na początku września 1941 roku nocą, mając tylko 30 minut na zabranie najpotrzebniejszych rzeczy, dziadkowie z synami i mamą z dziećmi zostali wysiedleni. Punktem zbornym była hala Pe Pe Ge (obecnie „Ergis”). Potem była wywózka do obozu przejściowego w Nowym Mieście Lubawskim. Stamtąd otrzymali nakaz zamieszkania w Dobrzyniu nad Drwęcą. Zamieszkali w pożydowskiej szkole. Powrót do Wąbrzeźna nastąpił na początku lutego 1945 roku. Kilka dni później 8 lutego z niewoli w Niemczech wrócił ojciec.
Po powrocie z niewoli pracował od 14.03.45 roku jako kierownik działu Samorządowego Starostwa Powiatowego (Naczelny Sekretarz Wydziału Powiatowego) w Wąbrzeźnie do dnia dzisiejszego. Czas wojny opisał Stanisław następująco: „Wojnę odbyłem jako ochotnik w batalionie kadrowym 63 pp. Toruń. Po rozbiciu batalionu nad Bzurą i przedarciu się do Warszawy służyłem w 30 pp. aż do kapitulacji. Po kapitulacji wywieziony zostałem do niewoli, którą przebywałem w obozie I b Neuburg k/Saale, XVIII. Shpillach au i II-Woldenberg. Po oswobodzenia w dniu 30.I.45 wróciłem do domu i stawiłem się do pracy w Starostwie”.
Życiorys Stanisława Bryxa z l. 50 pisany jego ręką.
Stanisław Bryx zmarł 14 stycznia 1972 roku, natomiast Maria 7 kwietnia 1994 r. Oboje pochowani zostali na nowym cmentarzu w Wąbrzeźnie przy głównej cmentarnej alei.
Zamkowy epilog; W latach okupacji hitlerowskiej w budynku mieścił się niemiecki urząd gminy (Amtsbezirk). Z przekazu wiemy, iż wójtem był Otto Glasner. W 1945 roku dwór spłonął. Dokładnej daty na razie nie udało się odtworzyć. Powszechne było opowiadanie, iż podobnie jak szkołę spalili żołnierze Armii Czerwonej opalając w tych obiektach świniaki. Na temat spalenia budynku krążyły dwie wersje. Jedna mówiła o tym, iż dwór zapłonął po wejściu do Płużnicy radzieckich żołnierzy. Inna głosiła, iż dwór palił się już przed wejściem Rosjan i podpalenia dokonał ktoś z polskich pracowników urzędu gminnego z czasów niemieckiej okupacji, który bał się, iż w dokumentach znajdą się ślady jego niechlubnej działalności z czasów wojny !Na zdjęciach spalony dwór nadawał się do odbudowy, rozbieranie murów rozpoczęło starostwo wąbrzeskie biorąc cegłę na rozbudowę wątpliwej potrzeby istnienia tej instytucji. Potem poszło już szybko i w latach 60 tych niewiele z tego obiektu zostało. Reszta z parkiem została sprzedana Januszowi Tomasikowi wówczas kierownikowi Gminnego Ośrodka Kultury z Płużnicy. J. Tomasik postawił na części fundamentów dom, tzw. piętrówkę. Mimo, iż z dawnych założeń parkowych niewiele pozostało, miejsce to nadal jest wielce urokliwe, chociaż już nie te! Ciekawe, iż nikomu nie przyszło do głowy odbudować tego obiektu?
Zdjęcie dworu od strony parku z sprzed wojny. Z albumu pp. Bagniewskich z Płużnicy.
Poniżej dwór po spaleniu, obraz z 1954 r.
—————————————————-
Wspomniany Marek Bryx dodaje: „Miałem 13-14 lat, gdy spędzaliśmy wakacje w Przydworzu: ojciec ze mną i stryj Edward z moim rówieśnikiem Kaziem. Jednego dnia wybraliśmy się do Płużnicy. Z zamku zastaliśmy w zasadzie wejście po schodach i ruiny parteru. W tamtym czasie mówiono, że to miejscowi Niemcy podpalili, ale ojciec się z tym nie zgadzał, mówił, ze to nieprawda. Jego wersja to zaprószenie ognia przez oddziały radzieckie, które nocowały w zamku na słomie z uzbrojeniem i amunicją. Palili machorkę i zaprószyli ogień. „Budowla po Niemcach to i nie ratowali!