Diariusze, Kroniki, Opowieści z terenu gminy
Biografie ludzi gm. Płużnica

Błędowski  kronikarz z lat 1892-1920.

Opracowanie: Janusz Marcinkowski. Płużnica 2008 r.

    W krótkich słowach Snarski pisał o sobie; „Urodziłem się 20  lipca 1863 r w Prusach pow. Neidenberg. Uczęszczałem do Feldmarkschule w Grudziądzu i zawdzięczam swoją edukację szkole kształcącej nauczycieli szkół ludowych.

Szkoła i mieszkanie Paula Snarskiego na początek jego pobytu w Błędowie. Mieszkał tu od 1892 roku do przeniesienia się do błędowskiego dworu w 1903 roku, w którym zainstalowano szkołę i mieszkanie Snarskiego. [Fot. 2008 Błędowo J. Marcinkowski]

Dalej pisał:” Do zawodu nauczycielskiego przygotowywałem się  w seminarium w Malborku w latach 1881-1884. Piastowałem kolejno od 1884 r. funkcje nauczyciela w Orlu i Zaroślu pow. grudziądzki, a z dniem 1 maja 1887 r do 1 lutego 1892 pracowałem jako  nauczyciel samodzielny w Gogolinie w powiecie chełmińskim  w szkole ewangelickiej. Przeprowadzka z Gogolina do Błędowa była związana z przykrym i nieprzyjemnym trudnościami, ale za to Rząd Królewski bogato mnie wynagrodził. Wprowadzenia w urząd [formalnie powołany 2 lutego na stanowisko nauczyciela szkoły w Błędowie], dokonał 8 lutego [1892 r.] p. inspektor szkolny, a obecni przy tym byli panowie Wentscher i Hinrichsen jak też ksiądz Geschke z Wieldządza”. W Błędowie zamieszkał Snarski w nowo wybudowanym budynku szkolnym, w którym oprócz pomieszczeń szkolnych było urządzone dwupokojowe mieszkanie dla nauczyciela. Dom ten stoi we wsi do dzisiaj. Obok budynku wybudowano budynek gospodarczy i stodółkę w której kierownik szkoły mógł hodować zwierzęta. Do szkoły należał również kawał gruntu do dyspozycji Snarskiego. Dla prywatnego użytku otrzymywał w sezonie, nie tak mało bo 60 cetnarów węgla (3 tony). Według dawnych szkolnych zwyczajów woźna szkolna oprócz zadbania o porządek w pomieszczeniach szkolnych wykonywała wiele prac w gospodarstwie domowym kierownika szkoły. Szkoła ewangelicka w Błędowie w latach   została utworzona  w 1892 roku, tak wiec Snarski był jej pierwszym i właściwie ostatnim pruskim nauczycielem i kierownikiem. Snarski pracował w niej nieprzerwanie do 1 lipca 1920 roku kiedy to  zrzekł się posady nauczyciela i 6 września 1920 r. wyjechał do Niemiec.

         Przez burzliwe dzieje XX wieku zachowały się tylko dwie kroniki pruskich szkół na naszym terenie. Są to kroniki szkół Uciąża i Błędowa. W tej ostatniej równym gotyckim pismem kronikarz-nauczyciel błędowski zapisał ważniejsze wydarzenia. Przez wszystkie te lata własnoręcznie pisał kronikę szkoły wzbogaconą obficie o dzieje Błędowa i okolicznych wsi; Gorynia, Płąchaw, Wiewiórek, Wieldządza.

Poniżej pierwsza strona błędowskiej, ewangelickiej szkoły .Nazwa Płąchaw (Plangenau)  na pierwszej stronie jest myląca-kronika dotyczy wyłącznie szkoły w Błędowie. Być może w pierwszej koncepcji szkoła ta miała być lokowana w tej miejscowości ?

Paul von Snarski z urodzenia polski szlachcic, do czego chętnie się przyznawał,  a z wyboru Prusak nie władający językiem polskim, zżymał się gdy nowa wyłaniająca się  z zawieruchy I wojny światowej  II Rzeczpospolita odmawiała mu  szlacheckiego „von” przed nazwiskiem. Jego kronika jest  bezcenną dla ilustracji życia niemieckiej społeczności naszych ziem z tamtego okresu. W Błędowie przeżywał dobre i złe chwile.  Był Prusakiem z wyboru i monarchistą z idei. W 1918 roku 10 listopada zanotował w błędowskiej kronice:„Było to w niedzielę 10 listopada jak wybrałem się do Lisewa, aby od pana kierownika szkoły Hassego odebrać obraz naszego króla jako jeźdźca z przeznaczeniem dla naszej szkoły. Siedział nad gazetą i przyjął mnie tymi słowami:„Nasz król już abdykował”. Była to przygniatająca wiadomość. Tak więc ciemnym mocom udało się z piekieł uzyskać pierwszeństwo. „Jeśli 10 listopada był ciepłym słonecznym dniem, pozostanie on jednak najczarniejszym dniem naszej historii”.

Wielkim osobistym dramatem Snarskiego było zaginięcie syna Reinholda na froncie francuskim, walczącego za ukochanego cesarza Wilhelma II w czasie I wojny światowej. Zrozpaczony ojciec poszukiwał go wszędzie gdzie to było możliwe. Pisał  w tej sprawie nawet  do Watykanu. Jego notatki dotyczące wojny i jej strasznego wpływu na losy zwykłych ludzi są pouczająco widoczne na kartach kroniki. Skrupulatnie odnotowywał wszystkie nieszczęścia jakie spadły na błędowskie rodziny posyłające swe dzieci na front. Sam Snarski pisał w 1914 roku o pożegnaniu synów idących na wojnę: „Kiedy jednak w niedzielę rano nastąpiło pożegnanie, matce serce się łamało, wydawało się, że nie przeżyje tej godziny, wtedy też dzielnemu Franciszkowi było ciężko na sercu”.

W  tym byłym majątkowym dworze w Błędowie urządzono klasę szkolną i mieszkanie dla nauczyciela Paula von Snarskiego, prowadził tu i mieszkał so 1920, w którym wyjechał do Rzeszy, nie poczuwając się do więzi z ojczyzną swych dziadów!

     Pracując i  mieszkając w Błędowie uczestniczył w życiu środowiska niemieckiego-ewangelickiego. Stąd też w kronice opisywał życie tej grupy społecznej uprzywilejowanej, w której ręku znajdowała się władza polityczna i administracyjna. Polacy są w tej kronice wspominani  są czasem i mimo woli jako uczestnicy pewnych zdarzeń.

     W kronice można też odczytać wątki osobiste. Dosyć często Snarski narzekał na warunki mieszkalne. Droczył się z władzą o przebudowę domu, budynków gospodarczych, o organizację ogrodu, o odwodnienie murów, o budowę nowej pompy. W 1893 r. pisał o kłopotach domowych: Dwaj starsi: Franz, Reinhold chorowali na odrę, najmłodszy Fryderyk na szkarlatynę!

Jedna z kart kroniki pisanej atramentem zwykłą stalówką maczana w kałamarzu! Kronikę tą pisał przez prawie 30 lat.

     Opuszczając Błędowo w 1920 roku napisał:”Panu niech będą dzięki za miłość, miłosierdzie i wszystko dobre, które mi w tej miejscowości wyświadczył, a których wcale, a wcale nie jestem wart. Spodziewam się, że nadal będzie mnie miał w Swej Opiece, a w swoim czasie przyjmie mnie ze swojego miłosierdzia do wiecznej chwały w Królestwo światła i pokoju. Tam pragnął bym widzieć i pozdrowić moich ukochanych z Błędowa, wszystkich moich uczniów oraz Ciebie, Drogi Czytelniku”.

    Oto przykłady zapisów kroniki błędowskiej   Snarskiego w tłumaczeniu Franciszka Grzegorzewskiego;

„12 grudnia 1906 r w mieszkaniu kolonisty Jana Brodehla, jego 11 letni syn Jonathan  manipulował karabinem. W trakcie tej zabawy padł strzał, który zabił go na miejscu. Natomiast jego 12 letni brat Emanuel doznał obrażeń twarzy. Jonathan został pochowany na błędowskim cmentarzu.”

1920 styczeń: „formalnie Błędowo i całe Pomorze zostało złączone z Polska Macierzą. 22 stycznia zapowiedziano zakwaterowanie w Błędowie 200 żołnierzy polskich  i  90 koni. Wywieszono różne plakaty  w polskim i niemieckim języku. Mała grupka błędowskich Polaków była radośnie podniecona. Postawiono 3 piękne bramy triumfalne owite zielenią, udekorowane licznymi biało-czerwonymi chorągiewkami. Na chorągiewkach napisy Niech żyje Polska! Witamy serdecznie! Dzieci były odświętnie ubrane. Oczekiwano z utęsknieniem na polskich braci-niestety nadaremno. Niemcy zachowali pełen spokój, a na każdy atak odpowiadali:  J e s z c z e   p o c z e k a m y!”-co z dzisiejszego punktu widzenia okazało się złowrogą przepowiednią!

   Dalej dodaje;„Właściciel oberży zamalował napisy z imieniem ks. Bismarcka zostawiając:„Właściciel Ernst Winkler”. Kronikarz niemiecki zapisał również:„Miejscowości otrzymują nowe, polskie nazwy, piękne Blandau zamieniono na mniej ładnie brzmiące Błędowo!”

 Rodzina Snarskich w błędowskiej kronice.

Rodowód Snarskich; Zaraz po objęciu tych ziem przez Polskę zauważyłem jak polskie władze, duchowni z województwa w Toruniu na listach  kierowanych do mnie opuszczają tytuł szlacheckie „von”. Również władze wojskowe uczyniły przytyk synowi mojemu Franciszkowi, który został oficerem. To wszystko spowodowało, że zacząłem śledzić historię naszego rodowodu.

          „Herbarz Polski” wg Kacpra Niesieckiego, tom VIII, str. 425 stwierdza: Rodzina Snarskich jest szlachecka. Ona ma herb Murdalio, wywodząca się z Kroacji, w Polsce od XV wieku. „Herbarz Polski” Niesieckiego, tom VI, str. 492 pisze jak następuje i Złoty księżyc na czerwonym tle, nie pełnia, raczej nów księżyca, rogami ku górze skierowanymi. W pośrodku [m. rogami] krzyż, pod nim gwiazda. Na górze hełm, a nad nim połowa uskrzydlonego gryfa, którego rogi wyprostowano ku przodowi i który po prawej stronie tarczy wystaje. Snarscy żyli w wojew. Połock pow. Grodno. Chryzostom Snarski z małżonką Zawisza Dovgiał mieli 2 synów: Aleksander i Jan. Jego kuzyn Adam miał 3 synów: Lew (Leon), Władysław-duchowny oraz Lawentius-rycerz. Jan Snarski  był podstolim w Bracławiu. Teodor Snarski żył w obwodzie Płocka. Andrzej Snarski żył w obwodzie Grodna w 1674 r. Karol Snarski był w 1788 roku podskarbim Radomia. Moje osobiste śledzenia wg kościelnych dokumentów sięgają aż po mego pradziadka Romana Snarskiego, który dnia 15 lipca 1828 zmarł w Mełnie w wieku 96 lat, a więc urodził się przypuszczalnie w roku 1732. Ten ludzki dąb przypomina patriarchów; on bowiem w zaangażowanej starości, wraz z małżonką Anną urodz. Strzerzewska mieli następujące dzieci: Andrzej,  1799 [albo 1800], Jakub, ur. 9 lipca 1807 [mój dziadek], Kunegunda, 25 października 1809, Zuzanna 9 lipca 1812, Wojciech, 7 kwietnia 1814, Ludwik 2 października 1815, Florentyna 12 lipca 1821. Jego siła i moc do pracy nie opuściła go prawdopodobnie blisko do samej śmierci, ponieważ w kościelnym dokumencie jest jeszcze jako robotnik wykazany.

Listy synów Franciszka Emila Ernsta i Reinholda Gustawa Adolfa Snarskich z czasów I wojny światowej zamieszczone w kronice szkolnej. Przesyłane  były pocztą polowa w latach 1914-1918 do rodziców do Błędowa. 

Podoficer  Franciszek  von Snarski, żołnierz 4 baterii rezerwy artylerii ciężkiej, pułk 15, dywizja 35.

—————————————————-

Lochowitz k. Bydgoszczy  4.8.1914}  W tej chwili aż do odwołania znajdujemy się w wyż wym. Mieście, czuję się dobrze. Jestem na kwaterze z pewnym feldfeblem. Oto mój adres: Franciszek v. Snarski, I batalion rezerwy 4 bateria artylerii  ciężkiej, pułk 15-Bydgoszcz. Jak powodzi się Reinholdowi?[bratu]

Bydgoszcz 5.8.1914} Stale mamy dużo zajęć z pewnym zleceniem przybyłem do Bydgoszczy. Jestem zdrów. Napiszcie jak Wam się powodzi. Czy Reinhold już do Was pisał?

Lochowo 9.8.1914} Dziś odbywa się tu wysyłka odzieży cywilnej do domu. Pozostaniemy tu do poniedziałku wtedy udamy się do Torunia po odbiór dla nas wyznaczonych armat. Wyznaczono mnie jak pomocnika obserwatora, tzn. moim zdaniem będzie nastawianie lunety oraz obserwowanie. Dokąd udamy się, nie wiem. Prawdopodobnie pozostaniemy przez pewien czas w Toruniu dla ewentualnej obrony. Nie należę do wojsk, które natychmiast atakują, ale do rezerwy.

Komunikacja pocztowa cierpi na poważne zwlekania. Dotąd nikt z rezerwistów nie otrzymał wiadomości z domu. Przypuszczalnie utrzymacie moje listy z opóźnieniem. Stale mamy dużo zajęć. Byłem kilka razy w Bydgoszczy, po żołnierzy oraz po artykuły żywnościowe. W piątek odprawił polowe nabożeństwo dla naszej baterii tut. ksiądz Triebel, to syn znanego Wam radcy T.; ks. Triebel udzielał nam komunię. Czy Reinhold już pisał? Mam nadzieję, że dotąd powodzi mu się dobrze. Jestem na kwaterze u pewnego kolegi, którego 18-letni syn zgłosił się ochotniczo do wojska. Jak wielu innych nie przyjęto go, był bowiem zbyt duży napływ ochotników.

Nastroje w wojsku są optymistyczne, wszyscy wierzą w zwycięstwo. Zresztą zajęcie Lűttichto poważne pierwsze zwycięstwo.

         Jak powodzi się Pawłowi, czy już wyzdrowiał? Co porabia ciocia w Grudziądzu? Jakie stanowisko otrzymał wuj? On z pewnością też nie wróci przed zakończeniem wojny do domu. Czy w Błędowie korzysta się przy pracach żniwnych z pomocy uczniów szkół średnich? Skoro pragnęliście do mnie coś nadesłać, napiszę do Was. Walizkę chwilowo zatrzymam. Dziś, w niedzielę czas wolny od 12-16. Od czasu do czasu będę do Was nadsyłał listy.

Toruń 17.8.1914 r.} Otrzymane 2 listy sprawiły mi dużą radość. Pierwszy list otrzymałem 9 sierpnia, drugi w niedzielę 15 br. Cieszę się ogromnie, gdy otrzymam od Was wiadomości, a także coś o Reinholdzie. Dobrze, że wziąłem z sobą uposażenie, bo z żołdem nie bardzo daleko bym „dojechał”. Moje nogi już ozdrowiały.

Toruń 21.8.1914 r.} W Toruniu pozostaniemy przypuszczalnie przez dłuższy czas. Jesteśmy w niedalekich od Torunia Łysomicach na stanowiskach okopowych. Bardzo cieszyłem się, gdybyście mnie tu odwiedzili, a przy tym przywieźli moje niektóre rzeczy. Możecie wtedy bezpośrednio przyjść do mnie. Mamy tu dużo roboty, stąd ruszamy z naszymi wozami ok. 11/2 godziny do naszych pozycji. Gdy ktoś z Was do mnie przyjechał, proszę uprzedzić, abym mógł załatwić w czas pewien urlop. Do Reinholda wkrótce napiszę. Nie wiadomo, gdzie będziemy w następnych dniach. A więc, do miłego zobaczenia. Nie smućcie się, gdybym przez pewien czas nie pisał.

Toruń 23.8.1914} Dziś rozstrzygnięto: jedziemy wszyscy, baterie haubic na rosyjski front. Wiadomości z frontu będą ode mnie z pewnością skąpe dochodzić.

Pielawken 31.8.1914}Po 5 godzinnej jeździe wjechaliśmy do Brodnicy. W poniedziałek w południe ruszyliśmy do Lautenburg. [Lidzbark] W drodze wkraczaliśmy kilka razy na stanowiska pozycyjne, nie doszło jednak do walki. Nocowaliśmy w pewnym majątku, Goheneck; we wtorek po poł. byliśmy w Lautenburg. Naraz ostro ostrzelali nas rosyjscy dragoni, którzy w domu, skryci byli, uszliśmy niebezpieczeństwu. W środę ruszyliśmy dalej, o godz. 1200 ostrzeliwaliśmy uciekających Rosjan. Pod wieczór już na pozycjach obsypali Rosjanie naszą baterię granatami, zabitych czy rannych nie było. W Heinrchsdorf nocowaliśmy, śpimy przeważnie w namiotach. W czwartek odbyły się znowu gorące walki. W tym dniu przed południem obrzucili nas groźnie granatami. Równocześnie piechota rosyjska próbowała zaatakować nas od tyłu. Artyleria wnet umilkła; ostrzelaliśmy rosyjską piechotę szrapnelami. Pole walki było gęsto zaścielone rosyjskimi zabitymi. Raz jeszcze w tym dniu zostaliśmy „obdarzeni” rosyjskimi granatami. Piątek był dla nas najbardziej feralnym dniem. Nasza bateria, jak też inne, były tak mocno atakowane przy pomocy granatów, że zostaliśmy zmuszeni do odwrotu, w czasie którego obsypywali nas granatami. Równocześnie ostrzeliwała nas artyleria polowa z lewej strony szrapnelami. Prawie cudem uszliśmy cało. W sobotę zlecono nam zadanie, aby nieprzyjacielskie moździerze „uspokoić”; bardzo niebezpieczne zadanie. Czekaliśmy godzinę, po godzinie, aby utrzymać rozkaz rozpoczęcia akcji. O 1100 godz. nadeszła wiadomość, że wróg cofnął się o 30 km w głąb Rosji. Tak więc granica jest wolna od Rosjan. Dziś dzień odpoczynku w Pielawkach. Jako otrzymamy zadanie, nie wiemy. Być może, że wrócimy do Torunia. Nasz jadący na końcu transport bagażowy, został przez Rosjan, którzy się w Lautenburg zatrzymali- ostrzelany. Bardzo tu smutno w Prusach Wschodnich; prawie każda wieś znajduje się w płomieniach. Wojna przeciw Rosji skończy się niebawem. Szczegółowo będę pisał w następnym liście- jestem zupełnie zdrowy.

Kamiontken 9.9.1914}otrzymaliśmy rozkaz wypadu na Meidenburg. W poniedziałek doszło k. Salan do walki, odrzuciliśmy nieprzyjaciela. Wróciliśmy na kwatery do Pielawek i przebywaliśmy tam do środy. W czwartek ruszyliśmy w kierunku Mławy, granicę niemiecko-rosyjską przekroczyliśmy ok. godz. 1300. Rosjanie natychmiast otworzyli na nas ogień.

Walka naszej baterii trwała aż do godz. 9 wieczór. W nocy udało się naszej piechocie oraz oddziałom karabinów maszynowych zdobyć Mławę.  W piątek byliśmy jeszcze na pozycjach przed Mławą. Wreszcie w sobotę wkroczyliśmy do Mławy i pozostaliśmy tam na kwaterach do wtorku godz. 3  po północy. W tej chwili ruszamy w kierunku Neidenburg; cel nie znany nam.

Kulpiem k. Mławy  14.09. 1914} w środę, 9 września ruszyliśmy do Weidenburg, gdzie przeładowano nas do Królewca, dokąd dotarliśmy w czwartek o godz. 8  wieczorem. W piątek maszerowaliśmy do Tapian, ale wnet wracaliśmy, ponieważ nieprzyjaciel wycofał się całkowicie. W sobotę po poł. Byliśmy znowu w Neidenburg. W niedzielę byliśmy na pozycjach k. Neidenburg cały dzień bez wystrzału. Dziś w poniedziałek, nasza 35 dywizja kieruje się ponownie na Mławę, którą w czasie naszej nieobecności ponownie zajęli Rosjanie. Jutro wykaże; czy Rosjanie opuszczą Mławę czy też stoczy się walka o miasteczko. W tej chwili dowiadujemy się, że nadeszły przesyłki pocztowe, może są od Was wiadomości.

Węgera 17.9.1914}nie pójdziemy do Mławy, Rosjanie opuścili miasto. Ciągniemy w głąb Rosji, może na Warszawę? Ostrzeliwaliśmy jakich nieprzyjacielski oddział, który nas jednak nie zaatakował. W żywność jesteśmy dobrze zaopatrzeni. Człowiek jada obecnie więcej niż zwykle, mięso mamy co dnia, smaczne nadzwyczaj są konserwy. W tut. wioskach można także nabyć artykuły żywnościowe. W linii powietrznej jesteśmy oddaleni od granicy o 45 km.

Dzboni 20.9.1914} W dniu 18 i 19 września maszerowaliśmy wolno naprzód, w tych dniach padał deszcz. Idziemy bardzo wolno. Dokąd? Nie wiemy. Dziś, w niedzielę też maszerujemy. Dotąd nie ostrzeliwano nas. Wasz list z 28.8.14 otrzymałem. Dziękuje za książkę; przekażecie również podziękowanie ks. Benicken. Ucieszyłem się bardzo. Spodziewam się, że otrzymam, choć z opóźnieniem, również dalsze listy wysłane do mnie. Bardzo jestem ciekawy, jak się Wam powodzi a szczególnie Reinholdowi?

Sokołow 23.9.14} Wkrótce po moim liście nastąpiła zmiana naszej marszruty i po 15 km osiągnęliśmy Sokołów, odległy ok. 3 mil od Mławy. Chwilowo zostaniemy tu, gdzie okolica jest zupełnie spokojna i wolna o Rosjan. Żyjemy tu w zupełnym spokoju, a żeby nie żyć bezczynnie, przeprowadzamy ćwiczenia marszowe. Teraz dopiero dowiedzieliśmy się, że nasz marsz do Neidenberg miał poważny cel: oto zabezpieczaliśmy niemieckich saperów, którzy istotnie wiele obiektów rozsadzili. Obecnie zostaniemy tu dla ochrony granicy.

Mława 27.9.1914} Dziś pod wieczór ok. godz. 600 otrzymałem wreszcie od dawna oczekiwane listy. Ucieszyłem się bardzo, ale wkrótce ogarnął mnie smutek, gdy dowiedziałem się, że Reinhold zaginął na wojnie. Po tym wszystkim, co mi Droga Matko piszesz, wnioskuje, że Reinhold jest w niewoli. Po prostu nie można dopuścić myśli, że nasze wojska wycofując się nie zabraliby swoich zabitych czy rannych. Przy natarciach nasi zabici czy ranni zbierani są przez naszych sanitariuszy i specjalnie rejestrowani. Od naszego feldfebla dowiedziałem się [on też trzy tygodnie był uznawany jako zaginiony], że uległ kontuzjom i leżał w szpitalu. Ponieważ Reinhold napisał, więc z pewnością jest w niewoli. Czasami zdarza się, że dużo „zaginionych” trafia po prostu do innych jednostek. Po rozmowach żołnierskich nie należy dużo wnioskować, powstaje nieraz niewiarygodne historie. Tak było w przypadku naszego feldfebla. Niektórzy ponoć „widzieli” jak w sam środek rosyjskiej piechoty trafił. Powiedziano, że odbędziemy daleką podróż. Dowiedzieliśmy z wielką pewnością, że udamy się do Austrii. W Poznaniu odbędzie się dłuższy postój, otrzymamy wtedy ciepłą bieliznę. Wolałbym, abyśmy pojechali do Francji. W Galicji z pewnością nie będzie interesujący żywot. Jesteśmy ciekawi, czy nasze przewidywania się spełnią. Z podróży nadeślę kilka kart. Jutro albo pojutrze ruszamy do Działdowa, a tam nastąpi przeładowanie, może pojedziemy przez Toruń. Tak źle, kochana Matko, jak sobie wyobrażasz, nie jest w zupełności. Żołnierze oraz konie zatrzymują się na kwaterach w tut wioskach. Od 4 września spaliśmy, z wyjątkiem dwóch ciepłych nocy, w stodołach. Zagrzebujemy się głęboko w siano, i nie wiemy o zimnie panującym zewnątrz. Dziś w Mławie spaliśmy w 10 osób w jednej izbie. Kawę natychmiast zaparzaliśmy, a na kolację śledzie. Napaliliśmy w izbie. Niektórzy, również ja, pisali listy, inni gotowali, a jeszcze inni grali w karty. Nie jedną lampę, ale dwie posiadaliśmy.

Dużo już wojska Heidenburga przerzucono do Austrii. Rosjanie tam górują. Może uda się nam ich przepędzić? Jak się mają sprawy we Francji nie wiemy, również nie wiemy nic o wynikach strategicznych niemiecko-angielskich. Obyśmy tylko zwyciężyli!

Sądzę, że nie wszystkie od Was listy otrzymałem. Małe paczuszki wagi 250 gramów z 20 fenigowym znaczkiem można do żołnierzy nadsyłać. Wielu utrzymuje w ten sposób czekoladę, cygara, pończochy. Paczuszki muszą jednak być starannie zapakowane. Ponieważ w Galicji będą na pewno trudności w tej materii, przeto cieszyłbym się, gdybyście mi w taki właśnie sposób czekoladę przysłali. Dla pewności poinformujcie się na poczcie. Chciałbym się również dowiedzieć ile listów i pocztówek otrzymaliście ode mnie. Jak tam Fryckowi powodzi się w szkole, jakie otrzymałem stopnie na świadectwie? Napiszcie też o Reinholdzie wszelkie szczegóły, np. gdzie i kiedy odbyła się walka. Dziś jeszcze pozostaniemy w Mławie. Jestem dziś służbowym podoficerem. Pogoda deszczowa.

Sokołow 26.9.1914} Jesteśmy w Sokołowie. Rozeszła się jednak wieść, że tu długo nie pozostaniemy. Mamy po dwóch dniach odbyć koleją daleką podróż. Dokąd-jak zwykle- nie wiemy. Według naszych domysłów udamy się być może, na Zachód, ale jest też możliwe, że pojedziemy do Austrii. To są jednak tylko nasze przypuszczenia, ale równie dobrze może być zupełnie inny cel.

Prócz jednego listu od Was z dn. 29.8.14r. żadnego innego nie otrzymałem. To samo stwierdzają moi koledzy z okolic Grudziądza. To chyba zależy od złej sprawności tamtejszej poczty. Cieszyłbym się, gdybyśmy mogli być we Francji. Chociaż tam z ledwością jak ciężko artyleria ruszylibyśmy na front, raczej bylibyśmy obroną twierdz. Od 16 września nasza bateria w ogóle nie strzelała. Gdy z Błędowa kto poległ na wojnie lub został ranny. W obecnym moim położeniu jestem zadowolony z losu, mam tylko życzenie, aby czegoś od Was i o Reinholdzie się dowiedzieć.

Kreuzburg Górny Śląsk 2.10.1914}           Dnia 30.9.1914 o godz. 600 wyjechaliśmy z Działdowa, trasa wiedzie przez Częstochowę i Kielce w celu wsparcia lewego skrzydła armii austriackiej. W Kielcach kupiłem trochę ciepłej bielizny. Paczuszkę z 23.9 otrzymałem rychło rano; serdecznie dziękuję. Jestem zdrów.

Jarocin 2.10.1914}Do Częstochowy przybyliśmy o godz. 1100 i nocowaliśmy w pewnej wielkiej tkalni. To wielkie miasta. Tam czytałem w Gazecie Katowickiej z dn. 2 października, że żołnierze 157 pułku piechoty otrzymali żelazne krzyże, m.in. także feldfebel malutkie 10 kompanii w której był nasz Reinhold. Tenże pułk ciężko walczył. Dziś maszerujemy ok. 30 km do Jatczko. Pragniemy połączyć się z Austriakami, aby spowodować odwrót Rosjan. W wełnianą odzież jestem dobrze zaopatrzony. Nasz dowódca, który 28 sierpnia spadł nieszczęśliwie z konia, a potem przez miesiąc leczył się w swoich rodzinnych stronach, dostarczył dla całej baterii wełniane kalesony, koszule, pulowery, wełniane kurtki, pończochy i onucki. On przyjął nas w Toruniu, gdzie przybyliśmy 30września o godz. 1200 i gdzie był 10 minutowy postój.Jechaliśmy przez Jabłonowo-Toruń-Inowrocław-Jarocin- Kreuzberg-do Częstochowy. Ufam, że powodzi się Wam dobrze. Mój adres bez zmian.

Petrikau-Piotrków  4.10.1914 } Pod wieczór poszedłem do miasta, kupiłem papier listowy, okulary, binokle, a następnie w solidnej restauracji wypiliśmy z kolegą po kuflu piwa. Częstochowa to niemieckie miasto z około 100 000 mieszkańców. Dużo to Żydów i w ogóle w miasteczkach czy wsiach dużo Żydów, poznać ich nietrudno po długich brodach i płaszczach. Częstochowa czyni wrażenie niemieckiego miasta, przeważnie w sklepach mówi się po niemiecku. Rosjanie zostali przez Austriaków wyparci, chcą z Warszawy stworzyć zaporę przeciw nam. Ponadto szerzą się pogłoski o zajęciu Warszawy przez naszych chociaż w to wątpimy. Przed nami wyruszyło już na Warszawę kilka korpusów, być może, że wojska już swe zadania spełniły. Jesteśmy wszyscy zaciekawieni jaki to obrót wezmą powyższe sprawy.

Tomaszów, Nowe Miasto 5.10.1914 .. 8.10.1914} Po krótkim marszu jesteśmy w Nowym Mieście. Tu dużo mówiących po niemiecku, zwłaszcza Żydów. Przed nami w kierunku Warszawy jest dużo naszego wojska i prawdopodobnie w związku z ich zwycięstwami nie dojdziemy, jako rezerwa, do ataku. Od czasu do czasu melduję o pojawieniu się nieprzyjacielskiej kawalerii i kozaków, to jednak nas absolutnie nie przeraża, bo przejawiają się mało liczebnie i nie mają odwagi nas zaatakować.

Skoro skończy się rychło wojna z Rosją, niechybnie ruszamy na Francję. Wcześniej czy później musi dojść do rozstrzygającej bitwy.

Biskupice 19.10.14} Prawie od niedzieli, 11.10 znajdujemy się wciąż w walce o Warszawę. Wczoraj, w czasie walk, wręczono naszemu dowódcy i niektórym żołnierzom żelazne krzyże zasługi. Walki są gorące, gwiżdżą kule, pękają wokół granaty. W tej chwili nasz dowódca fotografuje dogorywające granaty. Czy macie wiadomości o Reinholdzie?

Słupiec 22.10.14}Wczoraj byliśmy w małym miasteczku Skierniewice, niedaleko niemieckiej granicy. Od 11-19 października byliśmy od wczesnego ranka do późnego wieczoru stale w walce, nawet w nocy było często alarmy.

Kaźmierów 29.10.14} Po 25 kilometrowym marszu jesteśmy tu. Kwateruję u pewnej niemieckiej  rodziny, która dotąd z Łodzi przybyła. W tej okolicy jeszcze w ogóle nie było walk.

Gurznica 1.11.14}Od kilku dni nie braliśmy udziału w walkach. Zbliżamy się ku granicy niemieckiej, ok. 40 km.  Czy rzeczywiście wrócimy do Niemiec, nie wiemy. Według wszelkiego prawdopodobieństwa przekroczymy granicę w Poznańskiem.

Wieluń 6.11.14}Tak wczoraj jak i dziś to dla mnie przyjemne dni; wczoraj otrzymałem 2 paczki, dziś aż 10 oraz 4 listy. Serdeczne dzięki. Pocztówkę od Heleny z Torunia też otrzymałem. Ucieszył mnie również list sierżanta Gourlinga na temat Reinholda.

Wieluń 6.11.14}Jesteśmy ok. 3 km od Wielunia, jeszcze po stronie rosyjskiej, jako straż ochronna granicy, a nieco później mamy pójść do Kępna, woj. Poznańskie, też jako ochrona granic.

================================

Poczta polowa z I wojny światowej 1914-1918; Podoficer Reinhold von Snarski. 10 komp. piechoty, pułk 157, 12 dywizja, VI korpus.Listy do rodziców v. Snarskich w Błędowie.

Brieg 1.8.1914} Donoszę, że jeszcze nadal tu przebywam; większości z nas już tu nie ma. Skoro nastąpi mobilizacja wówczas dnia następnego ruszę transportem do Gdańska. Przybędę wtedy do Grudziądza-uprzedzę telegramem. Tu panuje obecnie wielkie podniecenie.

Wrocław 3.8.1914} Donoszę, że nie jedziemy do Gdańska, wracamy do Brieg.

Brieg 5.8.1914} Jesteśmy jeszcze wciąż w Brieg. Transport do Gdańska uskutecznił inny pułk. Swoje rzeczy spakowałem do skrzynki, skoro wyjedziemy, wyślę je. We Wrocławiu prawie co 5 minut przyłapano szpiega. Po kilku ciosach między żebra odstawiono ich na policję. Wczoraj również byliśmy we Wrocławiu. Prawdopodobnie porzuca nas nad granicę francuską, pewności nie ma; byłoby lepiej abyśmy się tam znaleźli. Kochani Rodzice nie powinniście się tak bardzo o mnie lękać; jesteśmy przecież pod opieką bożą i On wszystko na dobre obróci. Miejmy nadzieję, ze znowu zobaczymy się wszyscy zdrowi i weseli.

Wrocław 8.8.1914} Jesteśmy w przejeździe przez Wrocław.

Lignice 8.8.1914} Wiele pozdrowień z Lignic, powodzi mi się dobrze.

Chemmitz 9.8.1914} Jesteśmy już 25 godzin w podróży.

Drezno 9.8.1914} Na wszystkich stacjach kolejowych wspaniale nas odżywiają

Zwickau 9.8.1914} Ponieważ wszędzie otrzymujemy pocztówki, przeto stale do Was piszę. Saksonia jest piękna, wkrótce będziemy w Bawarii.

Norymberga 10.08.1914} o godz. 10,oo przybyliśmy do Norymbergii, jedziemy jednak zaraz dalej. Powodzi się dobrze.

Germersheim 11.8.1914}       Przekroczyliśmy Ren. Godz. 9 -10, dopiero co przekroczyliśmy rzekę Ren i jesteśmy w Germersheim. Jedziemy już 64 godziny. Powodzi mi się prawie dobrze.

Anweisler 11.8.1914} Powodzi mi się dobrze.

Heilbronn 10.8.1914} Wiele pozdrowień. Powodzi mi się  bardzo dobrze.

Bőckingen 11.8.14x) Brieg 12.8.1914} List nadszedł z opóźnieniem do Snarskich

Fremersdorf 13.8.1914[Zagłębie Saary] Po 76-godzinnej podróży znajdujemy się szczęśliwi tu; jeszcze dziś maszerujemy dalej. Panują tu wielkie upały. Skoro znajduję trochę czasu napiszę obszerniejszy list. Powodzi się dobrze.

Waldbredink 13.8.1914[Luksemburgia]  Długa podróż, ale urozmaicona. Piękna Saksonia i Bawaria oraz Wirtembergia. Wspaniałe odżywanie w czasie podróży.  Wreszcie doszedłem do tego, aby do Was napisać. Wyruszyliśmy w sobotę, 8 bm. a dotarliśmy we wtorek, 11 bm., do Dillingen koło Sarlois, było ogółem 76 godzin jazdy koleją. Pociąg zatrzymywał się jedynie na większych stacjach. Podróż była więc długa ale nie brak było urozmaiceń. Bardzo pięknie było w Saksonii, zwłaszcza w okolicach Drezna; również piękne były Bawaria i Wirtenbergia. Było tu dużo tuneli, najdłuższy przeszło 1000m. Koło Germersheim przejeżdżaliśmy przez Ren. Wszędzie, na lewo i prawo, ciągnęły się pasma górskie. Na dworcach, gdzie pociąg stawał, zaopatrywano nas wspaniale. Otrzymywaliśmy kawę, herbatę, lemoniadę, okładane bułeczki, czekoladę, cygara i papierosy. Rzadziej można było otrzymać widokówki i gazety. Obiady i kolację były gotowane. Panuje tu ogromna gorączka powietrza, mniej więcej taka jak u nas w lipcu. Mogę Wam stale pisać gdzie się znajduję, niestety dokąd się udajemy i co robimy nie mogę napisać. Stale powodzi mi się dobrze, jest również zupełnie zdrowy. Muszę już kończyć pisanie, bo jutro rano ruszamy stąd dalej. Listów, od chwili wyjazdów z Brieg, dotąd nie otrzymaliśmy. Gdy będzie możliwość napiszę do Was codziennie pocztówkę.

Spelt, 19.8.1914} [Luksemburgia] Donoszę, że czuję się dobrze, jestem zdrowy. Przesyłek pocztowych jeszcze nie utrzymaliśmy. Czy moje rzeczy już otrzymaliście? Zachowajcie je, proszę, właściwie. Idzie się stale raźno naprzód.

Sprawa; zaginionego w walkach syn  Paula v. Snarskiego-Reinholda. Pisze zatroskany ojciec Paul v. Snarski; „Idzie się stale raźno naprzód”, to było ostatnie pisanie naszego kochanego dzielnego chłopca. Do niego kierowane listy wróciły z adnotacją „zaginiony”. Z ministerstwa wojny otrzymaliśmy na okoliczność jego pobytu następującą odpowiedź:

Min Wojny Berlin, 26.9.1914; Nie posiadamy w tej chwili żadnego meldunku z ministerstwa wojny, centrali wywiadu, referat II.

5.10.1914 }Na Pańskie pismo z dn. 17.9.14r. donoszę, że syn Pana Reinhold po ciężkiej walce w dn. 22.8.14 r. nie wrócił do kompanii. Była to walka leśna, która trwała od godz. 900 rano do 1000 wieczór. Czy poległ, tego nikt nie wie może potwierdzić. Możliwe, ze dostał się do niewoli, ponieważ wyznaczono go jako prawy patrol. Do dziś mamy żadnych wiadomości ani też śladu po nim, a Panu natychmiast przekażemy informację, gdy otrzymamy jaką cokolwiek wiadomość o nim. Ubolewamy, bo był to kochany i dobry towarzysz broni. Pocieszamy Pana i Jego rodzinę! W tej chwili znajdujemy się w Nauroy, 18 km na południe od Reims. Nasza kampania ciężko krwawiła, ale uzyskała też piękne zwycięstwo. Miejscowość, w której toczyła się walka nazywa się Rissignol. Raz jeszcze z pocieszającym pozdrowieniem. Malottke, feldfebel 10 kompanii, 157 pp.

Wykaz strat nr 119-wydanie z 18 października 1914, str. 1477, wiersz 2 z góry: „Podoficer Reinhold v. Snarski, Blandau, pow. Chełmno, zaginiony. Straty 10 kompani, 157 pułku piechoty: 20 zabitych, 73 rannych, 15 zaginionych

Beine 11.10.1914 r. Pisze sierżant 10 kompanii; Pański list otrzymałem. Bardzo chętnie udzielę Panu wiadomości według życzeń. Nasza dywizja maszerowała w dniu 28.8.1914 szosą przez bardzo gęsty las w kierunku miejscowości Rossignol w celu połączenia się z 157 pułkiem piechoty. Gdy znaleźliśmy się w połowie lasu przednie wojska zostały zaatakowane ogniem. Natychmiast rozwinęły się kampanie: 9 po lewej, 10 po prawej stronie szosy. Równocześnie syn Pański Reinhold otrzymał rozkaz, aby z kilkoma żołnierzami wysunąć się na przód jako prawy patrol zabezpieczający kompanię. Całe zdarzenie rozgrywało się 22.8.1914 r. około 845. Atak był z naszej strony dość utrudniony, ponieważ las był nadzwyczaj gęsty. Francuzi w większości siedzieli na drzewach i dopuścili nas tak blisko, ze doszło nawet do walki na białą broń. 10 kompania poniosła ciężkie straty. Zginał m.in. także dowódca kompanii. Walka trwała do późnego popołudnia. Pańskiego ukochanego syna Reinholda już więcej nie widziałem. Możliwe, że dostał się do francuskiej niewoli, ponieważ nie ma śladu również po innych żołnierzach patrolu. Z pewnością nie poległ, ponieważ po walce nasi żołnierze dokładnie przeczesali las. Pragnę zwrócić uwagę na fakt, że żołnierze, którzy pierwotnie zostali uznani jako zaginieni, niedawno zostali zgłoszeni jako znajdujący się w szpitalach. Gdyby do pułku nadeszła jakaś wiadomość odnośnie Pańskiego syna, natychmiast powiadomię Pana. Pozdrawia wielokrotnie Gustaw Quirling; sierżant 10 kompanii, 157 pułku piechoty.

List do PCK;  Pan v. Snarski, naucz. szkoły ewangelickiej w Błędowie, ojciec zaginionego, skierował list do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża we Francji w sprawie pośredniczenia w odnalezieniu zaginionego syna Reinholda. Pan v. Snarski pisał w języku francuskim:

‘La craise  Rouge francaise, commission des prisonniers de guerre’. [W ciągu 10 dni Snarski otrzymuje odpowiedź nadaną z Genewy. Nadawca podaje nagłówek w języku francuskim] Comitē international de la croise-rouge. Genēve, 18.11.1914. Agence des prisonmiers de guere-Komitet Międzynarodowego Czerwonego Krzyża.

   Genewa 18.11.1914 r. Mamy zaszczyt poinformować Pana, iż otrzymaliśmy Pański list z 3 listopada 1914r. poczynimy wszelkie starania, aby zadość uczynić Pańskim życzeniom. Po otrzymaniu jakichkolwiek wiadomości natychmiast poinformujemy Pana. Wyjaśniamy, ze pośredniczymy [bez odpowiedzialności] w przesyłce listów, kwot do 50 fr oraz paczek do 5 kg. Listy otwarte i paczki mogą być przez nadawcę bezpośrednio wysyłane [o ile znany jest dokładny adres odbiorcy] z Niemiec do Francji i odwrotnie, bez ofrankowania, lecz z dopiskiem „Przesyłka jeńców wojennych. Przekazy pocztowe można też nadsyłać na adres głównej poczty kontrolnej w Bern [Berno-Szwajcaria]. Pełny i czytelny adres odbiorcy pożądany.

Z wysokim poważaniem. Międzynarodowe biuro pośrednictwa dot. jeńców wojennych. P.S. Dary na rzecz naszej akcji chętnie z gorącym podziękowanie przyjmujemy.

Berlin Nw., 26.9.14 r. Do tej pory nie posiadamy żadnego meldunku dot. zaginionego.

Berlin 3.12.1914 r. Podoficer Reinhold v. Snarski jest podany jako zaginiony. Bliższych danych na razie brak. W wykazach jeńców dotąd nie zaznaczony?

Francja  8.12.1914 r.  List sierżanta Gustawa Quizlinga; Znajdujemy się jeszcze wciąż w Beine, 12 km na wschód od Reims. Nic nowego nie mogę, niestety przekazać. Donoszę też, że Rossignol leży 24 km na zachód od Arlan, a skoro znajdzie Pan na mapie również miejscowość Bulles, wtedy stąd 5 km na zachód leży Rossignol.

28 XII 1914 r. Do jego Świątobliwości Papieża Benedykta XV. Blandau b. Gottersfeld, pow. Chełmno, Prusy Zachodnie, Niemcy, dn. 28 grudnia 1914r.

Waszą Świątobliwość proszę o łaskawe pośrednictwo w odnalezieniu mojego syna Reinholda Gustawa Adolfa von Snarskiego, wyznania ewangelickiego, urodzonego 7 sierpnia 1892 w Błędowie, pow. Chełmno, Prusy Zachodnie. Syn Reinhold, podczas wypadku patrolowego w dniu 22 sierpnia koło Rossignol, 24 km na zachód od Arlon i 5 km na zachód k. Rulles w Belgii, nie wrócił do swojej jednostki wojskowej. Był on podoficerem 10 kompanii 157 pułku piechoty, 12 dywizji, VI korpusu. Na liście jeńców wojennych nie jest ujęty, nie poległ też, gdyż las, w którym toczyła się walka, został przez żołnierzy dokładnie przeczesany.

Aby Bóg dał, abym poprzez pośrednictwo Waszej Świątobliwości mógł uzyskać dokładną wiadomość o miejscu pobytu mojego syna. Serdeczne dzięki za podjęcie się tak ludzko przyjaznego zadania.

Waszej Świątobliwości oddany; Paweł Daniel Elias von Snarski, nauczyciel szkoły powszechnej.

[Na tym kończy się w kronice ostatnia wzmianka odnośnie zaginionego syna].