Diariusze, Kroniki, Opowieści z terenu gminy
Biografie ludzi gm. Płużnica

Drzyzgowie z Płużnicy.

Płużnica 2014 r. Opracowanie Janusz Marcinkowski

Z moim przyjacielem Bronisławem Drzyzgą rozmawialiśmy wiele razy. Powstały z tego i z innych kwerend i wspominek opowieści o ludziach, rodzinach Pomorzaków, których losy są cegiełkami w opisie trudnej historii Pomorza, a ściślej rzecz biorąc naszej Ziemi Chełmińskiej, które chociaż trochę przybliżą nam tamte, zapomniane wydarzenia.

Z rozmów z Bronkiem i na kanwie jego życiowej drogi powstało kilka opowieści-relacje opracowane przeze mnie, a które prezentuję na internetowych stronach < www.pluznickiehistorie. Są to:

– szkice historyczne o płużnickich korzeniach tej rodziny,

– moje wspomnienie o Bronisławie,

– relacja z pogrzebu Bronka, oraz:

„Historia ZBOWiD i Związku Kombatantów RP w gminie Płużnica”

„Diariusz płużnickiej Ochotniczej Straży Pożarnej”, wydanej w formie książkowej w 2014 r.

x. Uwaga: ponieważ części tej opowieści powstawały w różnych okresach i dla różnych potrzeb, stąd też niektóre kwestie powtarzają się.

Płużnica 2006 r.

 

Bronisław Drzyzga „opowieść o życiu”.

Nad wieczorem 8 października 2010 r. siedzieliśmy z Bronisławem Drzyzgą w jego rodzinnym domu w Płużnicy, który pamięta w swych trzewiach niemieckich kolonistów nazwiskiem Knodel, polskich Motyckich i trzech pokoleń Drzyzgów. Gadaliśmy wtedy o różnych sprawach tego ciekawie zmieniającego się świata i doszliśmy do wniosku, iż warto byłoby coś z tego, co już bezpowrotnie minęło zapisać w niniejszym opracowaniu. Zbieranie się do tego pisania trwało dosyć długo, bowiem równolegle w tym czasie gromadziłem materiały o historii wsi Płużnica i organizacjach tu działających, między innymi Straży Pożarnej w której działalności Bronek również aktywnie uczestniczył.

Dom Drzyzgów w Płużnicy. Chociaż przeszedł modernizację i rozbudowę to jest ten dom, który na przełomie 1936/37 kupił Jan Drzyzga od Władysława Motyckiego. Z lewej gospodarstwo Franciszka Drzyzgi. W głębi podwórza widoczna stodoła z oborą długą na ok. 40 m wystawioną przez Bronisława.

Z Bronkiem Drzyzgą znamy się od wielu lat, parę dobrych spraw nas łączyło, i chociaż mieliśmy czasem różny stosunek do spraw tego świata, to łączyły nas choćby coroczne spotkania w gronie kombatantów oddających „Cześć i Honor” na terenie gminy w miejscach upamiętniających śmierć wielu polskich patriotów w czasie II wojny światowej zamordowanych przez okupantów.

Pomnik pomordowanych w 1939 r. w Mgowie. Byliśmy tam w maju i wrześniu każdego roku.

Bronisław Drzyzga urodził się 1 grudnia 1925 roku w Płużnicy w rodzinie rolników Jana i Heleny Drzyzgów. Całe swe życie poza okresem wojny spędzonym na przymusowych robotach i służbą wojskową w l. 40 tych spędził w Płużnicy. Dał się wciągnąć w rozmowę o starych, niekoniecznie dobrych czasach, a że był i jest człowiekiem aktywnym, więc i gadać było o czym!

Drzyzgowie osiedli w końcówce lat 30 tych ubiegłego wieku w tej części Płużnicy, która tworzyła się na miejscu dawnego majątku ziemskiego Augustynki (Augustynowice). W końcu XIX wieku był on we władaniu niemieckiej rodziny Kriegerów. Ostatnia właścicielka Róża Krieger Paterson sprzedała 833 hektarowy majątek 25 lipca 1899 roku Pruskiej Komisji Kolonizacyjnej, która go rozparcelowała osadzając 50 niemieckich kolonistów zniemczając w ciągu kilku lat wieś, w której jeszcze kilka lata wcześniej mieszkało 103 katolików i 63 ewangelików.

Na następnym zdjęciu obszar dawnych Augustynek. Gospodarstwo Drzyzgów wydzielono na początku XX wieku z rozparcelowanego majątku Augustynki.

 Pierwsze od lewej gospodarstwo Franciszka Drzyzgi, drugie Bronisława. [Fot. Płużnica 2006 Czesław Rekowski]

Założyciel płużnickiej rodziny Drzyzgów, góral spod Limanowej Jan Drzyzga urodził się w 1888 r., zmarł w 1950 r. w Płużnicy. Miał w sobie-jak mówi Bronek, duszę wędrowca. Po służbie w austriackim wojsku (pamiętajmy o zaborach!), wybrał się zwyczajem wielu Polaków do Ameryki spróbować szczęścia. Co tam przywiózł z krainy powszechnej szczęśliwości nie wiadomo. Wrócił do kraju prawdopodobnie po zakończeniu I wojny. Pewnie też zaraz po powrocie wziął ślub z Heleną, urodzoną w 1898 roku, która w swoim czasie też wyjechała z Kraju na roboty do Danii.

W tamtym okresie młodzież polska wyjeżdżała tam na sezonowe roboty w majątkach ziemskich. Tych wszystkich faktów domyślamy się z Bronkiem, bowiem najstarszy z dzieci, syn Franciszek urodził się w 1919 roku (1919-2002) w wolnej Polsce. Natomiast Bronisław i jego dwie siostry urodziły się jeszcze w Bogdanówce koło Lwowa, gdzie Jan Drzyzga sprawował funkcję gajowego w jakiś pańskich lasach. W rodzinie Jana i Heleny urodziło się ośmioro dzieci, co jak na ówczesne standardy było rzeczą całkiem zwyczajną. Byli to: Franciszek, Anna (Andzia), Władysława, Bronisław, Janina, Stanisława, Henryka i Irena.

Spod Lwowa rodzina przeniosła się w poznańskie, gdzie ponownie dostał się Jan Drzyzga robotę gajowego. W kilka lat później w latach 20 tych skorzystał z możliwości nabycia parcelacyjnego gruntu w powiecie rypińskim, na którym postawił jakieś budynki i przez kilka lat gospodarował. W drugiej połowie lat 30 tych sprzedał je i w 1936/37 roku kupił, sporą jak na tamte czasy, bo 24 hektarową gospodarkę w Płużnicy od Władysława Motyckiego.

Tenże Władysław Motycki wskutek nieznanych nam okoliczności musiał ją sprzedać, ze względu na jej zadłużenie. Był on strażackim działaczem reprezentującym OSP Płużnica w Zarządzie Powiatowym OSP w Wąbrzeźnie.

Jakby przypisaną tradycją wszyscy następni mieszkańcy tego domu, aż po prawnuków Jana Drzyzgi są ochotnikami strażakami. Na tymże, kupionym wtedy gospodarstwie Drzyzgowie siedzą do dzisiaj.

Gospodarstwo było dobrze położone, we wsi w której znajdował się kościół, gospoda, pełniąca również funkcje sklepu, mleczarnia, piekarnia, rzeźnik, posterunek policji, szkoła, poczta! Słowem, było tu wszystko co ułatwiało ludziom życia. Funkcjonowały też różne organizacje społeczne, w których można było znaleźć możliwości publicznego działania.

Zabudowania gospodarstwa były w dobrym stanie i solidnie. Najpewniej budował je, lub przerabiał z majątkowych obiektów pierwszy po parcelacji majątku Augustynowice w tym miejscu niemiecki bauer o nazwisku Knodel, który nie optował za Polską i wyemigrował stąd, aż do Kanady, przedtem sprzedając gospodarkę wspomnianemu Władysławowi Motyckiemu.

Przede wszystkim stał tu nie tak mały dom, kryty dachówką, a w nim 3 pokoje, kuchnia, strych i piwnice. Była stodoła i obora, dzisiaj już przebudowane do niepoznania. Dom po wojnie w latach 50 tych i później modernizowany i rozbudowany, jest mimo wszystko, ten sam. Do tych 24 hektarów dochodziła jeszcze dzierżawa. Tak więc, aby obrobić jego ziemie trzeba było trzymać pięć koni, w tym jednego do drobniejszych prac, około gospodarstwa potrzebnych jak: odstawa mleka, wyjazd do młyna, na targ itp. W gospodarstwie utrzymywano również ok. 25 szt. bydła, w tym 7-8 mlecznych krów, co było dochodowe, tym bardziej, iż mleczarnia spółkowa z prezesem ks. Franciszkiem Dekowskim była na miejscu w Płużnicy. Świń chowano niewiele, trochę na potrzeby licznej rodziny. Bronisław wspomina, iż jeśli ktoś chciał osiągnąć korzystniejszą cenę za bekony, to ładował je na konny wóz i zawoził do rzeźni, aż do Brodnicy (50 km!). Gospodarstwo miało swoją pompę do wody, taką ręczną „do poruchania”. W takim gospodarstwie roboty było niemało, tak więc na stałe zatrudniano chłopaka do koni i dziewczynę do pomocy w domu. Przy robotach sezonowych; do żniw i wykopek zatrudniano więcej osób. Trudne to nie było, ludzi szukających wówczas pracy nie brakowało. Życie prowadzono skromne, ale bieda do domu raczej nie zaglądała, chociaż dzieci była niemała gromadka.

Na sąsiedzkim siedlisku brata Franciszka stoi jeszcze stara obora pamiętająca przedwojenne czasy.

 

Oprócz zajęć gospodarskich Jan Drzyzga lubił roboty publiczne. Był więc członkiem straży pożarnej, gminnym radnym, ławnikiem sądu grodzkiego w Wąbrzeźnie.

Na to ustabilizowane życie nadciągały jednak ciemne chmury. Wojna przychodziła stopniowo, powoli. Gdzieś tam na zabawach wiejskich w Ostrowie rozgonili chłopcy między innymi od Burchardtów i Jazowników bawiącą się młodzież niemiecką, gdzieś tam powieszono na drzewach kukłę Hitlera. Na temat tegoż ‘artysty Hitlera’ krążyło wtedy wiele dowcipów. Prawdopodobnie za dość złośliwie ‘kawałki’ o panu z wąsikiem wyrażał się karczmarz Bronisław Dąbrowski z Płużnicy, co mu skrzętnie zapamiętano. Na majowym święcie 1939 r. nauczyciel Alojzy Reimann i sołtys z Czapel Aleksander Muzalewski głosili gorące, patriotyczne słowa zagrzewające do odparcia stale powtarzającym się niemieckim żądaniom i prowokacjom. Czymś tam, narazili się miejscowym Niemcom Julian (dentysta) i Klementyna Dzięgielewscy. Jak z pozoru niektóre niewinne zdarzenia miały zaważyć na losach Polaków już wkrótce miało się okazać. Miejscowi ukryci wyznawcy nazizmu zapamiętali, nawet najbardziej niewinne żarty i wielu ludzi, również ci wyżej wymienieni zapłacili za to ceną najwyższą.

Zaraz w pierwszych dniach września w Płużnicy zaszły wydarzenia, które wywarły decydujący wpływ na okupacyjne losy rodziny Jana Drzyzgi. Otóż Wojsko Polskie, a ściślej prawdopodobnie żandarmeria wojskowa oczyszczała przedpole frontowe z podejrzanych Niemców, domniemanych dywersantów, szpiegów. W Płużnicy dnia 1 września wieczorem oddział Wojska Polskiego z dowódcą w randze pułkownika zatrzymała grupę polskich obywateli pochodzenia niemieckiego. Wśród aresztowanych byli mieszkańcy różnych miejscowości, w tym także z pobliskiego Wieldządza i dwóch z Płużnicy: Treichel (sąsiad Drzyzgów) i Jacob Knodel obaj w starszym wieku powyżej 60 lat.

Niemiecki sąsiad Drzyzgów Jacob Knodel z rodziną.

Ponieważ rodzina Drzyzgów, na swe szczęście nie udała na bezsensowną ucieczkę przed wkraczającym Wermachtem, jak to nakazały władze polskie, schronili się tylko na polu niedaleko od wsi, więc polskie władze wojskowe mając ich pod ręką, zawezwały ich do świadczenia o zatrzymanych. W grupie tej byli: Jan Drzyzga, Piotr Wypych, Józef Motas. Niejako w imieniu wszystkich Jan Drzyzga oświadczył wojskowym, iż ci Niemcy, a zwłaszcza miejscowi nie stanowią zagrożenia. Wręcz przeciwnie, stwierdził, iż byli oni dobrymi obywatelami, ich dzieci chodziły do polskiej szkoły, dawali pieniądze na dozbrojenie polskiej armii. Po takiej ocenie świadka (ów) aresztanci zostali zwolnieni.

Prawdę mówiąc, Jan Drzyzga mijał się trochę z prawdą, bowiem u sąsiadów, u Treichla zagnieździły się niezłe nazistowskie asy. Rudofl Treichel, był później treühendrem (zarządcą) majątku Mgowo i należał do SS, a jego brat Walter do SA. Ich siostra Herta była w czasie okupacji kierowniczką agencji pocztowej w Płużnicy.

Po zajęciu Płużnicy przez Wermacht 2 września, ludność polska czuła wzrastające zagrożenie. 17 października w Wąbrzeźnie rozstrzelano Juliana i Klementynę Dzięgelewskich, 26 października taki sam los spotkał karczmarza Bronisława Dąbrowskiego. Zaczęły się pogłoski o usuwaniu Polaków ze swych gospodarstw.

Rodzinę Drzyzgów w końcu lutego 1940 r zmarła żona Jana Helena. Chował ją ksiądz z Ryńska zastępujący chorującego Ks. Franciszka Dekowskiego ks. Bach-Żelewski. Jej śmierć nastąpiła tuż przed wywiezieniem rodziny na przymusowe roboty do Reichu. W niedługi czas potem do Drzyzgów zajrzał niemiecki sąsiad Treichel i poinformował ich, iż wkrótce zostaną wywiezieni z Płużnicy. Ostrzeżenie to wiele nie dało, ich los, tak jak większości polskich rodzin ze wsi był i tak przesądzony. Akcja wywózki następowała nagle, wieczorem, w nocy! Na spakowanie się dawano 20 minut. Ze swego dobytku można było zabrać tylko tyle co dało się udźwignąć w ręcznym bagażu.

Drzyzgów zabrano późnym wieczorem, a może koło północy. Wywieziono ich z domu kursującymi po wsi furmankami i trzymano przez noc na sali karczmy Dąbrowskiego. Wysiedlanych konnymi wozami transportowano do Wąbrzeźna na stację PKP. Upchniętych w wagonach zawieziono do Torunia do tzw. Szmalcówki-obozu przejściowego w którym dokonywano selekcji więźniów. To tutaj rozdzielano rodziny, kierując je w różne strony Rzeszy Niemieckiej, jako darmowych niewolników. Za rodziną Drzyzgów w sensie pozytywnym „wlokła się” w papierach opisana sprawa uwolnienia niemieckich aresztantów Wojska Polskiego w Płużnicy 1 września 1939 r. Bronisław powiada, iż wraz z nimi do Torunia dotarł SS-man Rudolf Treichel świadcząc o zachowaniu Jana Drzyzgi wobec Niemców. Z pewnością taka „interwencja” płużnickich Niemców zadecydowała, iż rodzina Jana Drzyzgi w komplecie i bez zwłoki znalazła się w Klempinie (Amatant ?) koło Pruszcza w gospodarstwie Alberta Lire.

Folwark Lirego miał 80 ha gruntów ornych i ponad 120 ha łąk. Na Drzyzgów czekał robotniczy dom z pokojem i kuchnią oraz budynkiem gospodarczym, w którym mogli hodować drób, a nawet świnie i krowę. Tak więc jaka na sytuację Polaków, którzy nie podpisali listy niemieckiej warunki życia były stosunkowo znośne. W gospodarstwie obowiązani byli pracować wszyscy, którzy skończyli 16 lat życia, za co otrzymywali niewielką zapłatę w markach i okrojone dla „podludzi” żywnościowe kartki. Młodsze dzieciaki początkowo chodziły do volkschule, ale po trzech miesiącach ktoś tam kapnął się, iż są polskie dzieci i szkoła dla nich się skończyła.

W trakcie pierwszego spotkania z właścicielem folwarku jakoś tam się powiedziało, iż Bronek zna się na ciągnikach. Była to jednak część prawdy. Otóż kiedy rodzina mieszkała jeszcze w Stalmierzu to Bronek uczęszczał do szkoły powszechnej w Oborach, ponieważ na miejscu były tylko 4 klasy szkoły powszechnej. W Oborach jest do dzisiaj klasztor, przy którym trzymano już wówczas ciągniki. Miał okazję na nie chociaż popatrzeć i może trochę podglądnąć ich funkcjonowanie. Teraz jednak, skoro się klepnęło o tym „znawstwie” na ciągnikach, trzeba było pokazać, iż umie się ciągnikiem jeździć! Mimo więc mglistego pojęcie o kierowaniu maszyną, po kilku próbach udało się ją opanować do tego stopnia, iż przez cały okres pobytu, aż do 1945 roku przesiedział na ciągniku. Między innymi woził codziennie mleko do odległej o 7 km mleczarni. Tą niemiecką mleczarnię prowadził Polak z poznańskiego, a pracownikami byli angielscy jeńcy z którymi Bronek (Niemcy zwali go Bruno!) handlował dobrami z paczek (papierosy, czekolada…), które otrzymywali z Anglii. Bronek płacił Anglikom spirytus „domowej roboty”. Z kolei przy okazji wożenia zboża do młyna handlowało się mąką, i jakoś tam szło!

Wyzwolenie w tym rejonie Gdańska przyszło późno. Z rodziny tylko Franciszka zabrano do kopania rowów-umocnień przed nacierającymi czerwonoarmistami. Niemcy zarządzili ewakuację 7 na 8 marzec 1945 r. Wieczorem spakowane wozy z dobytkiem czekały na odjazd przed nadchodzącym frontem. Do ucieczki przygotowano również ciągnik z przyczepą, którym miał kierować Bronisław. Bronkowi jednak nie uśmiechała się jazda w głąb bombardowanych Niemiec. Schował się więc skutecznie i chociaż Lire groził rodzinie pistoletem i odgrażał się, „że jeszcze się z Brunem policzy”, to rodzina i tym razem została nierozdzielona.

Wejście Ruskich odpowiadało wszystkim opowieściom jakie utrwaliły się o tych „rycerzach” w całej Europie. „Wszystko było im potrzebne”-jak mawia Bronisław. Zabrali mu nawet buty oficerki, dając w zamian jakieś chodaki. Handel z nimi był bezcelowy, bo jak z jednym coś zhandlowałeś-to drugi przyszedł i zabrał!

Do domu wrócili praktycznie pieszo, mimo, iż po drodze udało się wziąć jakiegoś rannego, bezdomnego konia. Na dwa-trzy tygodnie zatrzymał ich zniszczony grudziądzki most. Tylko bratu Frankowi udało się wrócić wcześniej przed 15 marca, aby zająć się wiosennymi zasiewami.

Gospodarstwo, choć rozszabrowane stało przynajmniej całymi budynkami. W ich domu urzędowali jacyś obcy – może ruscy żołnierze. Mebli praktycznie nie było, w pokojach walała się słoma, wszystko zabrudzone, okna bez szyb. Ze stodoły, pewnie na ogień, zerwano deski do paru metrów od samego dołu. Rozkradziono maszyny i narzędzia. Z inwentarza uratowała się jedynie krowa, którą im przechowali Kaźmierczakowie.

Ważniejsze fakty z życia Bronisława:

1946} 26 marca powołany został do wojska, na trzy lata do marynarki wojennej w Nowym Porcie w Gdańsku.

1949-1991} przejął i prowadził rodzinne gospodarstwo, podzielone po połowie z bratem Franciszkiem, gospodarującym z żoną Jadwigą w sąsiedztwie.

1952} ożenił się z Heleną Treichel z Józefkowa. Helena zmarła 13 02 1995 r.

19 } w niemowlęctwie zmarli synowie Jerzy i Henryk.

1953} urodził się syn Jerzy, który zmarł w 19 sierpnia 2007 r.

1956} urodził się drugi syn Alfred.

Rodzeństwo Bronisława:

– Franciszek, ożeniony z Jadwigą, rolnik na 13 hektarowym gospodarstwie Płużnicy, położonym w sąsiedztwie rodzinnego gospodarstwa.

– Anna (Andzia) Kampert.

– Władysława, panna.

– Janina, wraz z mężem Franciszkiem Szczepanikiem

prowadziła gospodarstwo w Płużnicy do lat 70 tych.

 Działalność społeczna Bronisława. S t r a ż p o ż a r n a.

Strażakiem był jego ojciec Jan, brat Franciszek, syn Jerzy, wnukowie Krzysztof i Adam. Bronek tkwi w straży od zawsze, a konkretnie od 1934 roku. Rozpoczynał służbę jako zwykły strażak, jako obsługujący motopompę. Potem pełnił różne funkcje, od sekretarza, skarbnika, z-cy naczelnika Zarządu OSP w Płużnicy.

Pracował w strażackich władzach gminnych i powiatowych reprezentując miejscowych strażaków. Pomagał w zakładaniu OSP w Ostrowie w 1948 roku, oraz w latach 60 tych w budowie remiz strażackich w Kotnowie i Józefkowie.

W zarządzie Gminnym OSP gm. Płużnica był przez ponad 10 lat. W latach 90 tych doszedł w nim do zaszczytnej funkcji Prezesa Zarządu Gminnego kierując 15 jednostkami na terenie gminy Płużnica.

Wraz z kolegami z Płużnicy, po wielu perypetiach współuczestniczyli w budowie nowej remizy w Płużnicy zakończonej w 1990 r., jej wyposażeniu i rozkwitu do przodującej półprofesjonalnej OSP. W następstwie tych działań OSP włączono do Krajowego Systemu Ratowniczo Gaśniczego. Dzisiaj Bronek jest nadal członkiem strażackiego bractwa. Jako senior stawia się na „służbę” we wszystkich „honorowych” rolach. Był też członkiem założycielem Zarządu Powiatowego ZOSP w Wąbrzeźnie w 1998 r.

Na zdjęciu: Komendant gminny OSP Mieczysław Krauze i Bronisław-prezes Zarządu Gminnego prowadzi wyjazdowe posiedzenie w Działowie w 1998 roku. Obok Tadeusz Syrowski i Janina Madej dzisiejsza właścicielka majątku Działowo.

 Za strażacką robotę, jako jeden z nielicznych Bronisław został odznaczony; Złotym Medalem za Zasługi dla Pożarnictwa” w 1986 roku i najwyższym strażackim odznaczeniem Złotym Znakiem Związku w 1995 r.

 25 września 2009 Orłowo. Wśród przyjaciół: sekretarz Jarosław Tylmanowski, w tle Jan Duma, wójt Janusz Marcinkowski, Bronisław, Stefan Duma z Bielaw i Zygmunt Jędrzejewski z Nowej Wsi Królewskiej.

 Ze strażackiej kroniki: 20 sierpnia 2007 spotkało nas wielkie nieszczęście. W wieku 54 lat na nieuleczalną chorobę zmarł chorujący od kilku miesięcy nasz kolega, przyjaciel, pochodzący z wielce zasłużonej płużnickiej rodziny strażaków J e r z y D r z y z g a.

Jurek, syn Bronka był wieloletnim kierowcą w OSP Płużnica.

W ostatnim pożegnaniu pochyliły się sztandary OSP z Nowej Wsi Królewskiej, Ostrowa i Płużnicy. W naszym poczcie sztandarowym (pierwszy z prawej); Tomasz Frączek, Wiesław Kwiatkowski i Paweł Frączek.

Trumnę ponieśli: Janusz Szczepanik, Jarosław Kubasik, Zbigniew Frączek i Grzegorz Mucha.

Drzyzgowie strażakami byli od zawsze. Pierwszy był Jan Drzyzga, byli obaj synowie: Franciszek i Bronisław. W samej rodzinie Bronka byli, są:

K o m b a t a n c i.

Z tytułu wojennych losów jest kombatantem, od lat pracuje w Zarządzie. Od 2013 był prezesem tego stowarzyszenia. Zaświadczał o trudnych, dramatycznych losach Pomorzaków w czasie II wojny. Przez wiele lat był współorganizatorem uroczystości patriotycznych. Odwiedzaliśmy pomniki, miejsca pamięci pomordowanych. Za działalność w Związku odznaczony „Odznaka za Zasługi dla Kombatantów” w 2011 r.

W rocznicę „Września” byliśmy na obchodach w Wąbrzeźnie. Od lewej: prezes gminny strażaków Edward Kruk, wójt gminy Janusz Marcinkowski, przewodnicząca Rady Gminy Krystyna Różyńska, Prezesi Kombatantów Bronisław Drzyzga i Stefan Ślusarz. [Fot. Wąbrzeźno 1 09 2009 r.]

Bronisław za działalność publiczną, również w spółdzielczości rolniczej w Banku Spółdzielczym, ławniczej w Sądzie Rejonowym w Wąbrzeźnie, został uhonorowany najwyższymi odznaczeniami państwowymi; Złotym Krzyżem Zasługi w 1986 r. i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. 1996 r.

Drzyzga Bronisław

[ 1.12. 1925 – 22 07 2014]

[Fot. Płużnica 2013 r.]

Bronisław Drzyzga urodził się 1 grudnia 1925 roku w Płużnicy w rodzinie rolników Jana i Heleny Drzyzgów. W rodzinie tej urodziło się pięcioro dzieci: Franciszek, Bronisław, oraz cztery siostry: Anna, Władysława, Janina i Irena. Całe swe życie poza okresem wojny spędzonym na przymusowych robotach i służbą wojskową w l. 40 tych spędził w Płużnicy.

Okres przedwojenny wspominał Bronisław jako czas spokoju i względnego dobrobytu w dużym jak na owe czasy, bo 24 hektarowym gospodarstwie. Wszystko to skończyło się we wrześniu 1939 r. Polaków z Płużnicy pozbawiono gospodarstw rolnych. Drzyzgów zabrano późnym wieczorem, a może koło północy w 1941 r. Wywieziono ich z domu kursującymi po wsi furmankami i trzymano przez noc na sali karczmy Marii i Bronisława Dąbrowskich. Wysiedlanych konnymi wozami transportowano do Wąbrzeźna na stację PKP. Upchniętych w wagonach zawieziono do Torunia do tzw. Szmalcówki tj. obozu przejściowego w którym dokonywano selekcji więźniów. To tutaj rozdzielano rodziny, kierując je w różne strony Rzeszy Niemieckiej, jako darmowych niewolników. Za rodziną Drzyzgów w sensie pozytywnym „wlokła się” sprawa uwolnienia niemieckich aresztantów Wojska Polskiego w Płużnicy 1 września 1939 r. Bronisław powiada, iż wraz z nimi do Torunia dotarł syn sąsiadów SS-man Rudolf Treichel świadcząc o zachowaniu Jana Drzyzgi wobec Niemców, który wstawił się za aresztantami, których uwolniono. Z pewnością taka „interwencja” płużnickich Niemców zadecydowała, iż rodzina Jana Drzyzgi w komplecie i bez zwłoki znalazła się w Klempinie (Amatant ?) koło Pruszcza w gospodarstwie Alberta Lire.

Wejście Ruskich w 1945 r. odpowiadało wszystkim opowieściom jakie utrwaliły się o tych „rycerzach” w całej Europie. „Wszystko było im potrzebne” – opowiadał Bronisław. Zabrali mu nawet buty oficerki, dając w zamian jakieś chodaki. Handel z nimi był bezcelowy, bo jak z jednym coś zhandlowałeś, to drugi przyszedł i zabrał!

Do domu wrócili praktycznie pieszo, mimo, iż po drodze udało się wziąć jakiegoś rannego, bezdomnego konia. Na dwa, trzy tygodnie zatrzymał ich zniszczony grudziądzki most. Tylko bratu Frankowi udało się wrócić wcześniej przed 15 marca, aby zająć się wiosennymi zasiewami.

Po wojnie 26 marca 1946 r. powołany został do wojska, i to na trzy lata do marynarki wojennej w Nowym Porcie w Gdańsku. Potem było założenie rodziny, a w latach 1949-1991 gospodarował na rodzinnym gospodarstwie nabytym w latach 30 tych w Płużnicy przez jego ojca Jana Drzyzgę (1888-1950), znanego działacza społecznego. Z Heleną Treichel z Józefkowa mieli dwójkę synów; Jerzego i Alfreda. Bronisław przeżył śmierć w 19995 roku swej żony Heleny i syna Jurka w 2007r. Aż do swej śmierci gospodarował ze swą synową, będąc przykładem niezmordowanej żywotności.

Działalność społeczna Bronisława. Po wojnie Bronisław Drzyzga, prócz prowadzenia gospodarstwa zajmował się społeczną służbą w OSP Płużnica i organizacjach spółdzielczych, takich jak: Banku Spółdzielczego, Gminnej Spółdzielni, Kółek Rolniczych. Przez wiele lat pełnił ważne funkcje w Zarządzie Gminnym w OSP i Banku Spółdzielczym.

S t r a ż p o ż a r n a. Strażakiem był jego ojciec Jan, brat Franciszek, syn Jerzy, wnukowie Krzysztof i Adam. Bronek tkwił w straży od zawsze, a konkretnie od 1934 roku. Rozpoczynał służbę jako zwykły strażak, jako obsługujący motopompę. Potem pełnił różne funkcje, od sekretarza, skarbnika, z-cy naczelnika Zarządu OSP w Płużnicy. Pracował w strażackich władzach gminnych i powiatowych reprezentując miejscowych strażaków. Był członkiem założycielem Zarządu Oddziału Powiatowego ZOSP w Wąbrzeźnie w 1998 r. Pomagał w zakładaniu OSP w Ostrowie w 1948 roku, oraz w latach 60 tych w budowie remiz strażackich w Kotnowie i Józefkowie. W zarządzie Gminnym OSP gm. Płużnica był przez ponad 10 lat. W latach 90 tych doszedł w nim do zaszczytnej funkcji Prezesa Zarządu Gminnego kierując 15 jednostkami na terenie gminy Płużnica.

Wraz z kolegami z Płużnicy, po wielu perypetiach współuczestniczyli w budowie nowej remizy w Płużnicy zakończonej w 1990 r., jej wyposażeniu i rozkwitu do przodującej półprofesjonalnej OSP. W następstwie tych działań OSP włączono do Krajowego Systemu Ratowniczo Gaśniczego. Do końca swych dni Bronek był członkiem strażackiego bractwa. Jako senior stawiał się na „służbę” we wszystkich „honorowych” rolach.

Za strażacką robotę, jako jeden z nielicznych Bronisław został odznaczony; Złotym Medalem za Zasługi dla Pożarnictwa” w 1986 roku i najwyższym strażackim odznaczeniem Złotym Znakiem Związku w 1995 r.

Szanowni Państwo! Szanowni Druhowie!

[Mowa pogrzebowa napisana przeze mnie, odczytana przez prezesa Zarządu OSP Płużnica Lecha Jazownika nad trumną Bronisława Drzyzgi]

Druh D r z y z g a B r o n i s ł a w nie żyje! Zmarł w Płużnicy 22 lipca 2014 r. Przyjmujemy ten fakt z wielką pokorą i ze zdumieniem, bowiem mimo słusznego wieku, jeszcze nie tak dawno widzieliśmy Go, jak zwykle pracującego w gospodarstwie!

Bronisław Drzyzga urodził się w 1 grudnia 1925 roku w Bogdanówce koło Lwowa. W drugiej połowie lat 30 ubiegłego wieku jego ojciec Jan Drzyzga rolnik i również strażak nabył gospodarstwo rolne w Płużnicy od Władysława Motyckiego, który był w latach 30 tych członkiem Zarządu Powiatowego OSP.

Bronisław całe swe długie i pracowite życie poza wywiezieniem na roboty u niemieckiego bauera w czasie okupacji i służbą wojskową spędził w Płużnicy. Jeszcze nie tak dawno można było zastać go pracującego w polu!

Wiele czasu poświęcał działalności w spółdzielczości wiejskiej, zwłaszcza w Banku Spółdzielczym w Płużnicy, był także radnym i członkiem innych organizacji społecznych.

Jednak pasją jego życia był strażacki mundur. Służbę w straży zaczynał przed II wojną światową. Strażakiem był jego ojciec Jan, brat Franciszek, syn Jerzy. Są nimi również wnukowie Krzysztof i Adam. On sam rozpoczynał służbę jako zwykły strażak, obsługując motopompę. Potem w płużnickiej jednostce był sekretarzem, skarbnik i naczelnikiem. Pracował we władzach gminnych i powiatowych reprezentując miejscowych strażaków.

W 1998 r widzimy go jako delegata Zarządu Oddziału Gminnego OSP w Płużnicy wśród założycieli Zarządu Oddziału Powiatowego ZOSP w Wąbrzeźnie. W latach 1998-2000 był członkiem tego gremium. Brał także udział w pracach Zarządu Oddziału wojewódzkiego Straży Pożarnych.

W latach 90 tych, po 10 letniej pracy w Zarządzie Oddziału Gminnego ZOSP w Płużnicy doszedł do zaszczytnej funkcji Prezesa Zarządu Gminnego, którą sprawował do 2001 r. Obok Jana Dumy został honorowym prezesem tego Zarządu.

Wraz z kolegami z OSP Płużnica po wielu perypetiach współuczestniczył w budowie nowej remizy i jej wyposażeniu. Budowę, wraz ze sztandarem jednostki oddano do użytku 3 maja 1990 roku. Końcowym efektem odbudowywania OSP i jej rozkwitu było włączenie OSP Płużnica w 1995 roku do Krajowego Systemu Ratowniczo Gaśniczego. Mimo upływu czasu Bronek był nadal członkiem strażackiego bractwa. Jako senior stawiał się we wszystkich jej „honorowych” działaniach.

Z tytułu wojennych losów był członkiem Związku Kombatantów, gdzie od 2013 roku pełnił funkcję gminnego prezesa. Za działalność w Związku odznaczony „Odznaka za Zasługi dla Kombatantów” w 2011 r.

Druh Bronisław odznaczony został wszystkimi strażackimi odznaczeniami w tym Złotym Medalem Za Zasługi dla Pożarnictwa w 1986 r. i najwyższym strażackim odznaczeniem Złotym Znakiem Związku w 1995 r.

Dostrzeżono jego działalność publiczną odznaczając go Złotym Krzyżem Zasługi w 1986 r. i w 10 lat później Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Śmierć Bronisława wielce nas zasmuciła. Odszedł bowiem człowiek, który był dla nas odniesieniem do tych wszystkich publicznych postaw jakie stawiamy na wzór postępowania!

Rodzinie Bronisława Drzyzgi składamy wyrazy naszego głębokiego współczucia.

Część Jego Pamięci!

Pogrzeb Bronisława Drzyzgi!

Bronisława Drzyzgę [1925-2014] pochowaliśmy z pełnym ceremoniałem strażackim w dniu 25 lipca 2014 r na płużnickim cmentarzu. Spoczął obok wcześniej zmarłej żony i syna Jerzego, który był również strażakiem. Licznie przybyła rodzina zmarłego, mieszkańcy, delegacje instytucji i organizacji społecznych, a przede wszystkim strażacy z gminy Płużnica i delegacja Zarządu Oddziału Powiatowego ZOSP z Wąbrzeźna.

 Komendantem uroczystości był Lech Jazownik, w tle Marian Piątek, Zygmunt Jędrzejewski i Józef Taczyński.

 

 Niżej: służbę pełnili; Kamil Jazownik, Adrian Affeldt, Stafiej i Karol Kaźmierczak.

 

 Mszę w intencji zmarłego odprawili ks. kanonik Roman Stefanowski z Płużnicy i gminny kapelan strażaków ks. Jacek Dudziński z Nowej Wsi Król. Na pierwszym planie synowa Bronisława Bernadeta Drzyzga i jego syn Alfred z żoną Renatą.

Nad trumną Bronka pochyliły się strażackie sztandary z OSP Ostrowo (Wiesław Właśniewski, Sławomir Właśniewski, Piotr Szczepanik), Błędowa (Ryszard Aniszewski, Marek Łęgowski, Andrzej Sikora), Wąbrzeźna( Janusz Gruszecki, Ryszard Henryszewski, Henryk Radzymiński) i Płużnicy (Tomasz Frączek, Janusz Szczepanik, Miłosz Rygielski.

 Poduszkę z odznaczeniami niósł Piotr Tomasik, dalej stoją; Agata Kowalik, Marcin Skonieczka, Lech Jazownik, Stefan Ślusarz, Szymon Dudzik, Wiesław Karwan, Stanisław Świerad, Józef Majewski, Kazimierz Chmielewski, Wojciech Groth, …., Aleksander Cieślik, Stanisław Wyżykowski. Z OSP Bielawy obecni byli również; Stefan Duma i Kazimierz Goral.

 Kamil Jankowski, Zdzisław Maliński, Mariann Sądowski, Jan Simson.

 

Delegacja Związku Kombatantów RP z Elżbietą Wiśniewską i 94 letnim kolegą Bronka Stefanem Ślusarzem z Dąbrówki.

Strażacy gminy i powiatu: Jan Isbrandt, Zygfryd Rygielski, Jarosław Kubasik, Józef Boruta, Jerzy Figalski, Józef Taczyński, Zygmunt Baran, Stefan Pyć, Adam Młynarczyk, Janusz Kopczyński, Jarosław Herbowski, Marian Piątek, Zygmunt Jędrzejewski, Edward Kruk, Zbigniew Topolewski, Zbigniew Frączek, Marek Liszaj,

Rodzina, przyjaciele, znajomi