Diariusze, Kroniki, Opowieści z terenu gminy
Biografie ludzi gm. Płużnica

Pogrzeb Mieczysława Matuszewskiego.

Mieczysław Matuszewski zmarł 9 grudnia 2014 r. w szpitalu w Toruniu na ogólną niewydolność, do czego przyczyniła się z pewnością choroba Parkinsona, na którą cierpiał od kilku lat.

 

 Mieczysław Matuszewski [28.04.1931-9.12.2014] [Fot. Wiewiórki 2010 r]

Ceremonia pogrzebowa odbyła się w kościele parafialnym w sobotę, dnia 13 grudnia 2014 r. o godz. 13,oo. Mszę odprawił proboszcz nowowiejski ks. Jacek Dudziński. Mieczysław został pochowany na cmentarzu przykościelnym w rodzinnym grobowcu, gdzie w 2011 r. pochowana została żona Gabriela z domu Makowska z Wąbrzeźna.

Mieszkańcy Wieldządza; Zdzisław Maliński, Marek Welz i Mateusz Simson nieśli krzyż i pogrzebowe chorągwie kościelne prowadząc kondukt pogrzebowy, który szedł z pobliskiej kostnicy do kościoła i po mszy odprowadzał Mieczysława na miejsce spoczynku.

Oprócz rodziny w pogrzebie licznie wzięli mieszkańcy okolicznych wsi i delegacje instytucji i organizacji z których działaniem Mieczysław Matuszewski był związany przez całe życie.

Znajomi, współpracownicy, delegacje, poczty sztandarowe na placu przed kaplicą.

 Na pogrzebie stawiły się delegacje: Regionalnego Oddziału Związku Kółek i Organizacji Rolników w składzie: Antoni Chiniewicz prezes Związku, Grzegorz Kalita, Jerzy Kornacki. Panowie ci stanowili jednocześnie poczet sztandarowy wojewódzkiego Związku. Po za tym razem z nimi był: Henryk Mejger z Zielenia i członek Zarządu Leszek Walczak który na co dzień jest prezesem Kółka Rolniczego w gminy Bartniczka i prowadzi gospodarstwo rolne we wsi Igliczyzna.

 Przyjechał również Henryk Mejger z Zielenia działacz Kółkowski, wieloletni radny Rady Powiatu, przyjaciel Mieczysława.

 Powiatową i Gminną organizację PSL, Kółka Rolnicze, Gminny Związek Kółek i Organizacji Rolniczych, Spółdzielnię Kółek Rolniczych i rolników reprezentowali; Od lewej: Mieczysław Toś i Jarosław Tylmanowski, Edward Kruk, Katarzyna Kujaczyńska, Leszek Izdebski, Jerzy Wojciechowski, Józef Boruta i Jerzy Mendyk.

 

Gminę Płużnica reprezentowali: Leszek Ozorowski z Nowej Wsi Królewskiej i Józef Kucięba z Wiewiórek oraz Marcin Skonieczka wójt gminy(w środku).

 Poczty sztandarowe; W województwie Kujawsko-Pomorskim są tylko trzy kółkowe sztandary w Unisławiu, Zieleniu i ten stworzony przez Mieczysława Matuszewskiego w Płużnicy.

Kółka Rolniczego w Unisławiu tworzący poczet sztandarowy w składzie: Zdzisław Tomaszewski, Grzegorz Kowalik i Roman Antoniewicz. Za pocztem Henryk Mejger i Leszek Walczak.

Od lewej; Sztandar gminny Kółek Rolniczych ponieśli rolnicy z Wieldządza: Jacek Grudecki, Jan Simson i Przemysław Kuc; sztandar wojewódzki: Jerzy Kornacki, Antoni Chiniewicz prezes Związku i Grzegorz Kalita

 Ceremonia pogrzebowa;

Ostatnie pożegnanie w kaplicy; dzieci, wnukowie Mieczysława…

 

Ostatnia droga…

 

 Msza w kościele parafialnym…odprawił ją ks. Jacek Dudziński.

 

W imieniu delegacji, organizacji i mieszkańców mowę nad trumną śp. Mieczysława Matuszewskiego wygłosiliśmy w kolejności: piszący te słowa i przedstawiciel Kółek Rolniczych Leszek Walczak.

 

Uczestnicy mszy…

Po raz ostatni pochyliły się sztandary…

 Pamięci Mieczysława Matuszewskiego!

[Moja mowa pogrzebowa nad trumną naszego Przyjaciela!]

 Z Mieczysławem po przyjaźni jesteśmy od ponad trzech dziesiątków lat. Będzie mi Go brakowało i tych pogaduszek z tym nietuzinkowym człowiekiem i przyjacielem!

Ta dzisiejsza rozmowa, nad Jego trumną jest już ostatnią z wielu, jakie nam się zdarzyły. Kiedy zabrałem go we wrześniu w objazd po gminie, to obiecaliśmy sobie jesienią usiąść się i pogadać o jego osobistych sprawach, o jego życiu, niestety nie zdążyliśmy-śmierć była szybsza! Musi więc Mieczysław wysłuchać tego mojego mówienia bez szansy na podjęcie dyskusji!

Szanowni Państwo! W dniu dzisiejszym nasz Znajomy, Kolega, Przyjaciel odchodzi do swoich pokoleniowych kolegów z judymowskiego-społecznikowskiego zaciągu. Mam obowiązek przypomnieć o jego kolegach: o Jerzym Weisnerze z Czapel, Janie Bartniku z Ostrowa, Wincentym Mendyku z Józefkowa, Bronisławie Drzyzdze z Płużnicy, Stefanie Ślusarzu z Dąbrówki, Władysławie Domachowskim i wielu innych, których, proszę wybaczyć wymienić dzisiaj nie jestem w stanie, a którzy razem tworzyli społeczną, sieć ludzkiego wspomagania!

Był Mieczysław Matuszewski człowiekiem złożonym, o silnej osobowości, niepokornym, niosącym jednocześnie w sobie wiele z polskich marzeń o pracy organicznej – pracy od podstaw, łączącej etos mieszczański, chłopski i inteligencki w jedną twórczą całość.

Sam zresztą, urodził się w 1931 roku w Grudziądzu w środowisku rodzącego się polskiego-pomorskiego mieszczaństwa, mającego koneksje z warstwą okolicznego, bogatszego chłopstwa.

Dorastał w czasie wojny, a więc w szybkim tempie musiał dorośleć w warunkach dziejących się wokół ludzkich dramatów.

Był absolwentem grudziądzkiego „mechanika” z czego był bardzo dumny i silnie przeżywał niedawną rocznicę utworzenia tej zasłużonej placówki – jak kiedyś mawiano; kuźni kadr technicznych, inżynierskich.

Miał do postępu technicznego nabożną cześć, wpadając czasem w skrajność próbując własnymi siłami poprawiać ten techniczny świat. W dużej mierze stąd właśnie brało się jego zainteresowanie postępem w rolnictwie i na wsi, które za jego i mojego pokolenia przybrało rozmiary wręcz rewolucyjne! Pasjonował się nowymi technologiami ekologicznymi, nie tracąc przy tym poczucia nienaruszalności pewnych przyrodniczych walorów, które trzeba było wg niego zachować dla przyszłych pokoleń.

Przypomnieć trzeba, iż Mieczysław wbrew powszechnej fali ucieczki ze wsi w latach powojennych, trwającej do dzisiaj, do podobno lepszego życia i świata, zrobił dokładnie odwrotnie! 50 lat temu wraz z żoną śp. Gabrielą przyszedł na wieś, do Wieldządza. Objął tu prawie dokładnie 50 lat temu, duże, zdaje się 40 ha ziemi liczące, trudne wówczas do ‘obrabiania’ gospodarstwo rolne.

Wtrącę w tym miejscu watek osobisty; tam w Wieldządzu, w jednym z najpiękniejszych domów w naszej okolicy miałem okazję wiele razy usiąść w Jego towarzystwie i spędzić na pogaduszkach niejeden wieczór. Muszę też od razu zaświadczyć, iż Mieczysław, jak i wcześnie wymienieni ludzie, mieli kilka pięknych przymiotów, które powodowały, iż do tych rozmów chciało się wracać! Po pierwsze, nigdy nie słyszałem od nich prywatnych, osobistych pretensji, żądań, oczekiwań! Nigdy też nie było to obgadywanie i dzielenie ludzi na dobrych i złych – o takich rzeczach w tym towarzystwie, po prostu się nie mówiło! Było jednak wiele gadania wynikającego z obserwacji zmian jakie w sposób niebywały w dziejach wsi i chłopstwa toczyły się na naszych oczach i to za życia jednego pokolenia!

Przyjemność tych rozmów wynikała również z tego, iż kiedy miewaliśmy zgoła odmienna zdania na różne tematy, to nigdy nie spowodowało to obrażania się, zrywania znajomości, przyjaźni!

To wielka rzecz w życiu publicznym i trzeba o takie relacje między ludźmi bardzo dbać, w przeciwnym razie zamienimy się w stado bezwolnych człekokształtnych popychadeł!

Ze zmianami na wsi ludzie z pokolenia i pokroju Mieczysława Matuszewskiego musieli się zmierzyć.

Jak już wspomniałem, Mieczysław i jego żonaGabriela, ludzie z miasta, z pracy u słynnego ‘Cegielskiego’ w Poznaniu, zostawił karierę w tworzącej się kadry techników i inżynierów i przyszedł na wieś. Oprócz ciężkiej wtedy, a dzisiaj trudnej do wyobrażenia pracy, podjął się wraz z innymi pracą społeczną. Widzieliśmy Go w instytucjach spółdzielczych, w ich organach zarządzających i kontrolnych; w Gminnej Spółdzielni, Banku Spółdzielczym, Spółce Wodnej oraz w szczególnie przez niego ulubionych Kółkach Rolniczych.

W latach 80 tych był też radnym Gminnej Rady Narodowej, gdzie prawie zawsze nadawał krytyczny ton w dyskusji oceniającej stan spraw wiejskich i rolniczych.

Czuł wielką więź, miedzy działaniami wielkich poprzedników wiodących swoją robotę na rzecz wsi i polskich rolników jeszcze od czasów pruskich. Pamiętał i urządzał nam kolejne rocznice tworzenia się tego wspaniale zapisanego w historii wsi kółkowskiego, społecznikowskiego działania.

Począwszy od lat 80 tych był przewodniczącym Gminnego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych, zrzeszających na zasadach partnerskich wszystkie rolnicze organizacje. Mieściły się w tym nasze panie pracujące w Kołach Gospodyń Wiejskich, których zasługi na wsi przetwarzają się dzisiaj na pracę różnorodnych stowarzyszeń w którym Mieczysław brał czynny udział. Widzieliśmy go w Grupie Producenckiej Rolników, w Towarzystwie Rozwoju Gminy Płużnica, bywał w stowarzyszeniach pań w Mgowie, Wiewiórkach i oczywiście w pobliskiej Nowej Wsi „Złotej Jesieni”.

Kiedy trzeba było się zmierzyć z nowymi problemami, z nowa nieznaną, czasem zapomnianą biedą uczestniczył w opracowaniu strategii rozwoju gminy Płużnica.

Po 1989 roku bardzo odważnie wziął na siebie odpowiedzialność za przeprowadzenie przez trudny, dostosowawczy okres kółkowej firmy; Spółdzielni Kółek Rolniczych. Przez ponad 20 lat był dyrektorem i prezesem Zarządu SKR w jednej osobie. Mimo trudności, zmianie warunków gospodarowania instytucja ta przetrwała i nadal funkcjonuje. W naszym regionie są to jednostkowe przypadki. Dlatego też mimo, choroby i przejścia w stan emerytalny został honorowym prezesem Zarządu SKR.

Symbolem jego przywiązania do 100 letniej tradycji Kółek Rolniczych był wysiłek organizacyjny i finansowy jaki włożył w ufundowanie w 1993 r. sztandaru Związków Rolników i Kółek Rolniczych, który tu dzisiaj jest z nim, nad jego trumną, w rękach jego następców. Starym uświęconym zwyczajem wyprosił u ks. Metodego Deranka miejsce dla niego w tutejszym kościele!

Jego odejście jest dla mnie i dla wielu jest symbolicznym zamknięciem pewnej epoki, pozostaje smutek i poczucie straty!

Nowa Wieś Król, 13 grudnia 2014 r. Janusz Marcinkowski